niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 13 „Granger musi się jeszcze wiele nauczyć”

Rozdział 13
Zbliżał się mrok, a więc i słońce zaczęło chować się za drzewami. Liście powoli opadały z drzew, odsłaniając ich korony. Trawa traciła swoją barwę, a jednak i to miało w sobie pewną magię. Jesień była zdecydowanie jedną z piękniejszych pór roku. Aczkolwiek przez chłód większość uczniów chowała się już w zamku, a więc błonia były prawie puste. Dwójka siódmoklasistów dopełniała romantyczną scenerię. Hermiona szła obok Jacka, opowiadając mu o swojej rodzinie, o zwyczajach w mugolskim świecie i o pierwszych latach w Hogwarcie. Chłopak, zapatrzony w dziewczynę, słuchał uważnie każdego słowa, które zostało wypowiedziane. Była niesamowita. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał nikogo o tak ponadprzeciętnej inteligencji. Gryfonka w swoich opowieściach potrafiła zaskoczyć i wzruszyć.
- Hermiona, masz dar do opowiadania  - uśmiechnął się do niej.
- Przesadzasz – odpowiedziała skromnie, spuszczając wzrok.
Jack coraz bardziej jej się podobał. Był tajemniczy, miły. Wiedział kiedy i co powiedzieć, a to była jedna z rzadko spotykanych cech. Ponadto potrafił jej słuchać. Słuchać z zaciekawieniem. No i nie mógł oderwać od niej wzroku, co oczywiście jej pochlebiało, ale i lekko peszyło. Nie była przezwyczajona do tego typu zachowań.
- Teraz twoja kolej. Opowiedz mi coś o sobie, Jack.
- Myślę, że znasz moją historię – chłopak westchnął.
- Właśnie. Twoją historię – Hermiona spojrzała na niego. - Teraz powiedz coś o sobie. Czym się interesujesz? Co lubisz, a czego nie lubisz?
- To może zagrajmy w grę. Ja odpowiem na twoje pytania, jeżeli ty odpowiesz na moje. Zadajemy po jednym pytaniu. Co ty na to?
Dziewczyna twierdząco kiwnęła głową.
-W takim razie ja zacznę. O czym marzysz? – zapytała, patrząc mu w oczy.
- O tym, o czym marzy każdy. O szczęściu, wolności. O osobach, którym będę mógł ufać i które będą ufały mi. O osobach, na których będzie mi zależało, o które będę mógł się troszczyć i przy których będę mógł być w pełni sobą – uśmiechnął się do niej i dodał – I o mugolskim skoku ze spadochronem.
- Hej, nie każdy o tym marzy. Są ludzie, którzy pragną władzy, pieniędzy. A jak spotkamy się w wakacje to razem skoczymy. Chociaż nie jestem w stu procentach przekonana do tego pomysłu…
- Do wakacji daleko. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się cię przekonać. A teraz moja kolej. Jakie jest najszczęśliwsze wspomnienie Hermiony Granger?
- Najszczęśliwsze? Chyba takowego nie mam. Ale mogę powiedzieć o jednym ze szczęśliwszych. Daj mi tylko pomyśleć – dziewczyna potarła kark w zamyśleniu. – Cztery lata temu wyjechałam z rodzicami do Chorwacji. Słońce grzało niemiłosiernie, więc poszliśmy na plaże się trochę ochłodzić. Po kąpieli w morzu zamówiliśmy pizzę z owocami morza. Czułam się wtedy świetnie. Wszystko było takie proste i beztroskie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Chciałam, żeby to trwało jak najdłużej. Ale niestety po tygodniu trzeba było wracać i żyć dalej – westchnęła.
- Rozumiem. Chociaż sobie tego nie potrafię wyobrazić. Wspólny i przyjemny wyjazd z rodzicami…
- Przykro mi – Hermiona spojrzała na Jacka, chcąc dodać mu otuchy.
-Nie ma sprawy to nie twoja wina. Zresztą. Udało mi się stamtąd wyrwać. Pora ruszyć naprzód.
-Cieszę się, że tutaj jesteś, że udało ci się uciec. I dobrze, że nie chcesz patrzeć za siebie. Hogwart to wspaniałe miejsce. Powinno ci się tu spodobać – uśmiechnęła się do niego serdecznie. - Teraz moje pytanie. Czego się boisz?
-Wielu rzeczy. Głównie odrzucenia i samotności – popatrzył na nią niepewnie. - I ograniczeń, życia niczym w klatce. Chciałbym być wolny. Robić to, co uważam za słuszne, a nie to, czego oczekują ode mnie inni…
- Niestety, chyba od tego nie uciekniemy. Życie jest taką jakby klatką. Nigdy nie będziemy mogli robić tego, czego chcemy bez ograniczeń. Wszędzie obowiązują jakieś zasady czy normy, wyznaczające granice naszych zachowań. Gdyby ktoś nagle podczas lekcji wszedł na stół, bo miał na to ochotę, zostałby ukarany. Ale nie jestem pewna czy to takie złe. Te wszystkie etykiety utrzymują porządek w naszym świecie. Bez tego zapanowałby chaos.
- Prawdopodobnie masz rację.
Po kilku minutach spaceru w milczeniu, Jack zaproponował odpoczynek nad brzegiem jeziora. Hermiona zgodziła się bez wahania, gdyż buty, które pożyczyła jej Ginny, zaczęły ją uwierać.
W tafli jeziora, niczym w lustrze, obijało się niezachmurzone niebo. Dziewczyna oparła się rękoma za siebie i spojrzała w gwiazdy.
- Są piękne –zamyśliła się.
- Nie tylko one – Jack odwrócił się w stronę dziewczyny, która przeniosła wzrok z gwiazd na niego.
Chłopak siedział tuż obok niej. Hermiona dopiero teraz zauważyła, że jego dłoń lekko stykała się z jej dłonią. Spojrzała w jego oczy. Ciemne tęczówki wpatrywały się w nią z zaciekawieniem, fascynacją, a także z lekkim zapytaniem. Jack powoli zbliżał się do dziewczyny. Ich oddechy zmieszały się. Hermiona cała drżała. Była pewna, że gdyby stała, kolana już dawno by się pod nią ugięły. Ich usta dzieliły milimetry…
- Cholibka! Co wy tu robicie? Tak zimno!
Hermiona odskoczyła od chłopaka jak oparzona.
- O kurcze. Hermiona… - Hagrid orientując się w jakiej sytuacji przeszkodził młodym, cały poczerwieniał. – Ja nie chciałem. Nie… Nie przeszkadzajcie sobie.
Hermiona westchnęła i z wypiekami na twarzy przedstawiła nauczyciela Jackowi.
- Em. No to było miło cię poznać Jack, a teraz wybaczcie mi, ale ja się spieszę do Dumbledora . Więc no ten teges. Do zobaczenia na lekcji!
Olbrzym oddalił się zostawiając nastolatków w niezręcznej ciszy. Gryfonka siedziała ze spuszczonym wzrokiem. Nie wiedziała, czy być wdzięczną Hagridowi. Znała Jacka zaledwie tydzień, a już niemalże by go pocałowała. Zawsze gardziła takimi zachowaniami, więc nie potrafiła siebie zrozumieć, dlaczego by mu na to pozwoliła. Chociaż w głębi duszy czuła, że chciałaby mieć już pierwszy pocałunek za sobą. A mrok, jezioro, gwiazdy i księżyc to idealna sceneria. Jacka lubiła, podobał jej się, więc dlaczego by nie spróbować.
- Rzeczywiście zrobiło się chłodno. I późno. Wracajmy do zamku – delikatnie się do niej uśmiechnął, nie wiedząc, jak zareagować na jej milczenie.
Chłopak podał jej rękę, a następnie przykrył ją swoją bluzą. Dziewczyna popatrzyła na niego z wdzięcznością i ruszyli do zamku. Droga powrotna minęła szybko. Chłopak zachowywał się jakby sytuacja sprzed kilku chwil nie miała miejsca, co odpowiadało Hermionie.
Jack odprowadził ją pod same drzwi jej dormitorium i nastał niezręczny moment pożegnania.
- No to do jutra – Jack nachylił się nad dziewczyną i cmoknął ją w policzek. Hermiona już miała odpowiedzieć, gdy nagle zza rogu wybiegła grupa ludzi.
- Hermiona, błagam otwórz dormitorium. Szybko! – krzyknęła Lea.
 Spanikowana Gryfonka błyskawicznie podała hasło i wpuściła do siebie zgraję zdyszanych uczniów. Blaise rozłożył się na kanapie, obok usiadł niego usiadł Malfoy. Harry opadł na fotel ciężko oddychając.
- Nie no, proszę. Rozgośćcie się – burknęła Hermiona.
Lea słysząc te słowa zaśmiała się i zabrała się za wyjaśnianie.
- Przepraszam, Mionka, że tak wparowaliśmy, ale po prostu musieliśmy zwiać przed Filchem, który wyjątkowo zawzięcie nas gonił. Akurat biegliśmy w twoją stronę i mieliśmy ogromne szczęście, że tu byliście. Uratowałaś nam życie – Puchonka uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny.
-Skąd Filch? Nie bawiliście się w Sali Życzeń?
- Owszem – wtrącił się Zabini. – Ale twój jakże inteligentny przyjaciel – Ronald Weasley – bardzo dyskretnie wyszedł z pokoju, śpiewając i wcinając kanapkę z mięsem, wcale nie przyciągając uwagi naszej ulubionej kotki Norris – ironizował.
- Nie zwalaj całej winy na niego – oburzyła się Ginny. – Może gdybyście chociaż trochę wyciszali muzykę, kiedy ktoś wychodził, nikt by niczego nie zauważył.
- Jasne – prychnął Malfoy.
Ginny już miała kłócić się dalej, ale Lea ją wyprzedziła.
- Ogarnijcie się, nieważne przez kogo. Zresztą nie ma to żadnego znaczenia. Nikomu z nas się nie dostało. A wy – mówiąc to wskazała na Ślizgonów – powinniście się wstydzić. Niby wysoko wychowani arystokraci LEŻĄ na kanapie, a trzy kobiety stoją – zacmokała z naganą.
- Ja tam Wiewórkę zapraszam na kolana – wyprostował się Blaise, klepiąc się po udach.
- Dziękuję, wolę postać – warknęła Ginny.
- Skąd ja wiedziałem, że się nie zgodzisz? – chłopak przesunął się z miną zbitego psa. – Proszę zrobiłem ci miejsce.
W tym samym czasie Malfoy wstał, gestem zapraszając Leę do zajęcia jego miejsca, a następnie wyszedł poszukać łazienki.
- No i tak ma być – wyszczerzyła się Puchonka. – Chodź Hermiona, siadaj.
Dziewczyny razem z Ginny usiadły obok Zabiniego, który wyraźnie się ucieszył.
 – Jak długo zamierzacie tu siedzieć? – Hermiona miała nadzieję, że szybko wyjdą, bo chciała napisać jeszcze esej dla Snape’a i chciała się wcześniej położyć do łóżka.
- Już nas wyganiasz? – odezwał się Harry z udawanym wyrzutem.
- Przeczekamy tylko Filcha. Wszyscy wiemy, Granger, że od takich przystojnych chłopaków jak my - nie o tobie Potter, wolisz książki. Biedny Jack. Chłopak miał już nadzieję – pokręcił głową ciemnoskóry Ślizgon.
- Zabini! – krzyknęła Hermiona, rzucając w jego stronę poduszkę.
- Patrz i ucz się, Harrison. Dziewczyna ma temperament. Będzie trzeba ją okiełznać – Diabeł mrugnął do współlokatora.
- Uspokój się, Zabini – Lea szturchnęła chłopaka. – Panie i panowie, zostawmy biedną Hermionę w spokoju. Zbieramy się. Zbiórka przy drzwiach!
- Jack, ty nie zostaniesz? – Ginny uśmiechnęła się do chłopaka.
- Myślę, że Hermiona chciałaby odpocząć – odpowiedział lekko Jack.
- Zresztą zwróćcie uwagę na te drapieżne spojrzenia rzucane w stronę regału na książki! Nie wiem jak wy, ale ja się boję…
- Zabini! Grabisz sobie!
- Oj, Granger, ja ci tylko pomagam. Zobacz, dzięki mnie wydajesz się być bardziej mrrr…
- Jestem i bez twojej pomocy!
- Ja myślę, że my już spadamy, zanim stanie się coś, czego będziemy wszyscy żałować – zaśmiał się Harry.
- Ja na pewno nie będę niczego żałował – wyszczerzył się Ślizgon.
- Won, Diable! – Lea dosłownie wyrzuciła wszystkich z dormitorium przyjaciółki.
- Do jutra, Miona!
- Pa – Hermiona zamknęła drzwi i odetchnęła z ulgą.
Była bardzo zmęczona, więc szybko chwyciła piżamę i weszła do łazienki i natychmiast wrzasnęła.
- Aaaa! Malfoy?! Co ty na Merlina tu robisz?
- Zapinam rozporek, nie widać? – rzucił kąśliwie.
- Wynoś się stąd!
- Spokojnie, Granger. Nie mam zamiaru spędzać z tobą nocy. Chyba że będziesz mnie o to błagała, wtedy pomyślimy – uśmiechnął się sarkastycznie, świdrując ją spojrzeniem.
- W twoich snach – odwarknęła.
- Być może – wzruszył ramionami, przyprawiając ją o rumieńce.
Nastała głucha cisza. Prefekci mierzyli się wzajemnie wzrokiem.
Ślizgon obiektywnie stwierdził, że dziewczyna uroczo wygląda z wypiekami na twarzy.
- Ty tu jeszcze jesteś? – założyła ręce na piersi.
- Nie mów, że nie podoba ci się moje towarzystwo – mówiąc to, zaczął powoli podchodzić do Gryfonki.
Dziewczyna cofnęła się o krok.
- Czyżby Hermiona Granger się bała? Taka jesteś bezbronna bez Pottera i Weasley’a? – chwycił ją delikatnie za podbródek tak, że musiała spojrzeć mu w oczy – Boisz się? – wysyczał takim tonem, że przeszły ją ciarki.
Hermiona stała jak sparaliżowana. Czy się bała? Owszem. Stała bez swojej różdżki naprzeciwko byłego Śmierciożercy, który przez całe życie nienawidził mugoli. Stała niebezpiecznie blisko. Ale nie miała zamiaru mu tego pokazywać.
- Zabieraj łapy, Malfoy – strąciła jego rękę – A mam się czego bać? – uniosła brwi.
- Sama zadecyduj.
Dziewczyna nie wiedziała, jak ma się zachować. Jeszcze nigdy nie była z nim sam na sam. Wiedziała, że jej nie zabije, nie na terenie Hogwartu. Ale on był nieprzewidywalny. Otaczała go aura tajemniczości.
- Czyli jednak się boisz – kąciki jego ust powędrowały do góry.
- Sam zdecyduj – powtórzyła jego słowa.
- Granger, Granger – pokręcił głową i odsunął się od dziewczyny – Zaskakujesz mnie.
- Po prostu, wiele nie wiesz, Malfoy. A teraz żegnam - spojrzała na niego sugestywnie i wskazała drzwi.
- Do jutra, Granger.
Drzwi za chłopakiem zamknęły się z trzaskiem, on uśmiechnął się sam do siebie.

„Granger musi się jeszcze wiele nauczyć” pomyślał, obracając między palcami różdżkę Gryfonki.

***  

Cześć Wam! :3
Nigdy więcej nie będę już składała pustych obietnic. Przepraszam, że rozdział zapowiedziałam dużo wcześniej, a pojawił się dopiero teraz. Żałuję, ale nic na to nie poradzę. Mogę tylko prosić o Wasze przebaczenie. 
Mam nadzieję, że powyższy rozdział Wam się podoba, ja osobiście lubię końcówkę. :3
No, to to by było chyba na tyle. Komentujcie Misie :d
Jess :)