Rozdział 15
Gdy Snape wszedł do sali, wszyscy uczniowie siedzieli już na swoich
miejscach. Hermiona siedziała pomiędzy Harrym i Ronem, szturchając ich, aby
przestali rozmawiać. Chciała się maksymalnie skupić na lekcji, żeby chociaż na
chwilę uciec od swoich problemów.
- Dzisiaj macie uwarzyć eliksir Euforii – profesor bez zbędnych wstępów
przeszedł do lekcji - Ktoś może wyjaśni
na czym polega jego działanie?
Ręka Hermiony wystrzeliła ku górze. Bardzo chciała zdobyć kilka punktów
dla Gryffindoru.
- Malfoy?
Gryfonka odwróciła się w stronę wywołanego chłopaka i spiorunowała go
wzrokiem. Czy to zawsze musiał być on? Nie dość, że upokorzył ją dzisiaj rano
przed całą szkołą, miał jej różdżkę i musiała udawać przed Mcgonagall, że go
lubi, to jeszcze nie dawał jej szansy wykazać się podczas zajęć. Zacisnęła
dłonie. Nie da mu się.
- Eliksir Euforii to silny eliksir, który powoduje nagły przypływ
euforii. Jest silnie uzależniający. Co więcej ma kilka skutków ubocznych takich
jak ciągłe śmianie się, czy chęć chwytania ludzi za nosy – Ślizgon odpowiedział
na pytanie nauczyciela pewnym tonem.
- Bardzo dobrze, pięć punktów dla Slytherinu.
Draco uśmiechnął się pod nosem. Czując na sobie czyjś wzrok szybko omiótł
klasę spojrzeniem. Jego oczy odnalazły Granger, która sprawiała wrażenie, jakby
chciała rzucić na niego jakąś klątwę. Co było praktycznie niemożliwe, bo on
miał jej różdżkę. Jego uśmiech pogłębił się.
- Czekacie na specjalne zaproszenia, czy co? – warknął Snape na uczniów.
– Bierzcie się do roboty.
Wszyscy natychmiast przywołali odpowiednie składniki i zaczęli postępować
zgodnie z instrukcją w podręczniku. Hermiona do wszystkiego się przykładała,
żeby dostać najwyższą ocenę. Skoro Snape nie pozwolił jej się wykazać
odpowiadając na pytanie, pokaże mu, że jest dobra, warząc świetny eliksir.
Kątem oka zerknęła na Rona, który nieudolnie próbował pokroić pancerzyki
chitynowe.
- Ron – westchnęła. – Zdajesz
sobie sprawę, że nie trzeba ich kroić?
Chłopak spojrzał na nią zdumiony, po czym jeszcze raz prześledził
instrukcje w podręczniku.
- O rzeczywiście! Dzięki, Miona – uśmiechnął się do niej serdecznie, ale
mina szybko mu zrzedła, gdy porównał kolor swojego wywaru z wywarem dziewczyny.
Nagle Hermiona stanęła jak sparaliżowana i zbladła. Zajrzała jeszcze raz
do podręcznika.
Zamieszaj swój wywar, wykonując
5 obrotów różdżką zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Ale ona nie miała swojej różdżki! Już chciała pożyczyć od Rona bądź
Harry’ego, gdy przerwał jej głos profesora.
- Jeszcze jedno słowo przy stoliku Złotego Trio i wszyscy dostajecie po
Trollu za podpowiadanie.
„Tylko nie to” jęknęła w myślach. Rozejrzała się. Wszyscy już machali
różdżkami nad swoimi kociołkami. Zrobiło jej się słabo na myśl o gorszej
ocenie. Z pomocą przyszła jej dyrektorka.
- Przepraszam, że przepraszam Severusie, ale potrzebuję na sekundę Ciebie,
pana Pottera i pana Weasley’a.
Hermiona jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyła się na widok nauczycielki.
Gdy wyszli z klasy dziewczyna szybko omiotła wzrokiem ławkę. Kolana się po nią
ugięły, kiedy zorientowała się, że jej przyjaciele wzięli ze sobą różdżki. Z
trudem przełknęła ślinę, wyprostowała się i po raz kolejny tego dnia podeszła
do złodzieja różdżek.
- Malfoy! Potrzebuję mojej różdżki!
- A co mnie to obchodzi? – Ślizgon leniwie podniósł wzrok.
Hermiona wzięła głęboki wdech i zacisnęła dłonie w pięści. Nie chciała
się unosić, tym bardziej, że profesor mógł wrócić do sali lada chwila.
- Malfoy, proszę, czy mogłabym odzyskać swoją różdżkę? Chciałam dokończyć
eliksir – powiedziała najmilszym tonem, na jaki było ją stać w danym momencie i
z trudem uniosła kąciki ust, siląc się na uśmiech.
Blondyn w końcu spojrzał na nią z wyraźnym rozbawieniem w oczach.
Naprawdę odpowiadała mu sytuacja, kiedy to najbardziej dumna uczennica Hogwartu
musiała go o coś prosić. Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi gwałtownie
się otworzyły.
Snape błyskawicznie omiótł salę lodowatym spojrzeniem, zatrzymując się na
Granger. Hermiona zamarła, kiedy profesor bez słowa podszedł do jej ławki i
obejrzał dokładnie wywar w jej kociołku. Mimika jego twarzy nie zdradzała
żadnych emocji.
- Panno Granger, czy można wiedzieć , co znajduje się w pani kociołku?
- Chciałam uwarzyć eliksir euforii – wymruczała pod nosem.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. To coś nie nadaje się do żadnego
eliksiru, już dawno wywar powinien być zamieszany. Zdaje sobie pani z tego
sprawę?
- Tak, panie profesorze – powiedziała, patrząc na czubki swoich butów.
- A jednak nie zrobiła pani tego. Zamiast skupić się na lekcji, wolała
pani podejść do pana Malfoy’a. Ja rozumiem, że może pani go darzyć uczuciem,
zapewne bardzo głębokim, ale myślę, że mogło to poczekać do końca zajęć.
Odejmuję pani 30 punktów, dostaje pani szlaban oraz Okropny za eliksir.
Zawiodła mnie pani. Teraz proszę wrócić na swoje miejsce.
W klasie panowała absolutna cisza. Hermiona stała jak wryta. Nie miała
pojęcia co ze sobą zrobić. Czuła się koszmarnie. Na samą myśl o ocenie
przechodziły ją ciarki. Czuła na sobie pocieszający wzrok Harry’ego i Rona, ale
tak naprawdę nic nie było w stanie jej teraz pocieszyć. Nie zasłużyła na
Okropny. Jej eliksir był bardzo dobry. Gdyby tylko zmieszała go w odpowiednim
momencie… Poczuła, jak ogarnia ją fala wściekłości. Podniosła wzrok na
blondyna. Chłopak, jak gdyby nic się stało, rozmawiał z Zabinim. W momencie,
gdy otworzyła usta, żeby rzucić kilka „ciepłych” słów Ślizgonowi, zadzwonił
dzwonek. Wszyscy uczniowie obecni w sali wstali i zaczęli zbierać się do
wyjścia. Gryfonka podeszła do swojej ławki i drżącymi dłońmi chwyciła
podręcznik do eliksirów i schowała go do torby. Chciała jak najszybciej wydostać
się z tej klasy. Nie mogła uwierzyć, że głupie docinki Ślizgonów wpłynęły na
jej oceny. Koniec z miłymi rozmowami. Malfoy właśnie przekroczył granice.
Gdy wyszła z klasy, blondyn stał naprzeciwko drzwi nonszalancko oparty o
ścianę. Wiedział, że teraz Gryfonka jest wściekła i będzie musiał wszystko
rozegrać bardzo mądrze. Dziewczyna podeszła do niego i zanim zdążył zareagować
w jakikolwiek sposób, poczuł palenie w prawym policzku.
- JAK ŚMIAŁEŚ?! – krzyknęła szatynka.
Ignorując wrzaski, Draco zamknął oczy i policzył w myślach do 10, żeby
się na nią nie wydrzeć. Spodziewał się podobnej reakcji. Całe szczęście, że nie
było świadków. Gdy je otworzył, dziewczyna wciąż na niego wrzeszczała z
wypiekami na twarzy. Miał tego dosyć. W jednej sekundzie to Granger znalazła
się pod ścianą, a on ściskał jej nadgarstki nad głową.
- Nigdy więcej tego nie rób. – wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Bardzo walczył ze sobą, żeby nie dorzucić na końcu słowa „szlamo” ,
jednak dotrzymał obietnicy złożonej samemu sobie, że już nigdy nikogo nie
obrazi tym słowem. Chociaż tym razem, aż samo ciśnie się na język.
- A ty mnie puszczaj, Malfoy – mówiąc, patrzyła intensywnie w jego
stalowe tęczówki.
Chłopak musiał głęboko oddychać, żeby być spokojnym. Chwilę później
rozluźnił uścisk, odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić w swoim kierunku.
Nie zamierza tracić nerwów na tę głupią dziewczynę, która jeszcze go uderzyła.
Był świadomy tego, że to on ma jej różdżkę, a tym samym to on ma władzę.
Najwyraźniej Granger jeszcze tego nie pojmowała.
- Malfoy, masz natychmiast oddać mi moją różdżkę!
Blondyn zmarszczył czoło i odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Chyba sobie kpisz. Po tym całym cyrku nie ma o czym mówić. – zdawał
sobie sprawę, że Gryfonka jest zbyt uparta, żeby mu tak po prostu odpuścić i
się poddać, ale w tej chwili był na nią zbyt wściekły, żeby jakkolwiek
dyskutować.
Widział, jak dziewczynie z trudem przychodzi opanowanie się. Ręce jej się
trzęsły, a twarz płonęła. Wyglądało to komicznie, biorąc pod uwagę fakt, że
była od niego dużo niższa i zapewne wszelkie próby podjęcia walki, skończyły by
się jej porażką. Na myśl o atakującej go Granger jeden z kącików jego ust
uniósł się w ironicznym uśmiechu. W odpowiedzi na ten gest Gryfonka chwyciła
się za głowę, klnąc pod nosem.
- Oj, nie przystoi tak się wyrażać najlepszej uczennicy Hogwartu. –
Malfoy nie mógł się powstrzymać.
- Po prostu oddaj mi tę różdżkę. – westchnęła zrezygnowana.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Teraz zaczyna się gra.
- Granger, nie jesteś głupia. Wiesz, że w życiu nie ma nic za darmo. –
chłopak wyjął z kieszeni jej różdżkę i zaczął ją obracać w dłoni. – A ja wiem,
że bardzo ci zależy na tej różdżce, więc zawrzyjmy umowę.
Dziewczyna na te słowa spojrzała na niego nieufnie.
- Oddam ci twój skarb, a w zamian za to chcę, żebyś spełniła moje trzy
prośby. – Draco świadomie użył słowa „prośba”, wiedział, że dzięki temu ugra
więcej. – Trzy to podobno magiczna liczba, więc pomyślałem, że ci się spodoba.
– na te słowa Gryfonka prychnęła.
- Słucham, Malfoy – powiedziała, mrużąc groźnie oczy.
- Posiadam całkiem sporą liczbę galeonów, ale niestety nie wszystko da
się kupić. Ja chcę sekretów. To moja pierwsza prośba, Granger. – dziewczyna już
otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale uciszył ją ruchem ręki. – Daj mi
skończyć. Chcę twojego jednego sekretu. I żebyś nie myślała, że interesuje mnie
twoje życie prywatne, od razu przejdę do prośby numer dwa. A mianowicie chcę
internetu. Słyszałem, że jest to źródło wielu informacji, a zresztą nie muszę
ci się tłumaczyć. I właśnie po to mi
twój sekret. Ty wiesz o moim mugolskim sekrecie, dlatego najlepszą metodą,
żebyś trzymała język za zębami, jest poznanie jakiejś twojej tajemnicy. Dzięki temu
będziemy oboje spokojnie spać. A ostatnie czego chcę to hasło do pokoju
wspólnego Gryfonów.
Blondyn skończył i spojrzał na swoją rozmówczynie. Miała zaciśnięte
wargi, a jej oczy nie zdradzały żadnych emocji.
- Malfoy, to poważne pytanie. Czy ty postradałeś zmysły?
- Spodziewałem się takiej reakcji. Dlatego możesz pożegnać się ze swoją
różdżką. - mówiąc to, schował ją z powrotem do kieszeni. Odwrócił się tyłem do
Gryfonki z zamiarem odejścia i jakby od niechcenia dodał – A i żeby ci nie
przyszło do głowy iść z tym do profesorów, bo ja im powiem o twoim Cofundusie i
książkach, które zniknęły z działu ksiąg zakazanych.
Hermiona stała w miejscu jak spetryfikowana. Patrząc w oczy chłopaka,
wyczytała jedno. Nie odda jej tej różdżki, jeśli ona nie zgodzi się na jego
„prośby”. Westchnęła. On był nienormalny. I po co mu był internet?
- Czy ja widzę wahanie w oczach „dzielnej” Gryfonki? – zakpił Draco.
Dziewczyna szybko wymieniła w głowie wszystkie wady i zalety tego układu.
Ale czy tak naprawdę mogła się nie zgodzić? Zbyt przywiązała się do swojej różdżki,
żeby teraz musieć ją zmieniać. Ta różdżka towarzyszyła jej podczas pierwszych
kroków w świecie magii.
- Granger – przerwał jej rozmyślania. – Nie mam całego dnia. Umowa stoi?
- Nie dałeś mi zbytniego wyboru. Ale hasła do pokoju wspólnego Gryfonów
nie podam.
- Podejrzewałem, że się nie zgodzisz, więc trzecia prośba zostanie
wykorzystana, kiedy będę tego potrzebował.
***
Jack jeszcze raz spojrzał na swoje odbicie. Odkąd pamiętał przy jego
łopatce było znamię, ale teraz znacznie się powiększyło. A co gorsza, zaczęło
nabierać jakiś kształt. Nie potrafił jeszcze określić, co to było. Wąż? Może to
skutek uboczny przydzielenia do Slytherinu. Jutro będzie musiał o to spytać
Draco i Blaise’a.
****
No i lecimy z kolejnym rozdziałem po roku przerwy.
Nie chce składać znowu obietnic, że nowy rozdział będzie się pojawiał na tydzień, bo pewnie nie będzie, Chyba że mnie zmotywujecie :D
Zmieniłam tytuł bloga z "Can you feel the love tonight" na "W ciemności". Myślę, że teraz bardziej pasuje do fabuły :)
Buziaki,
Jess
PS Motywujemy = komentujemy :D
PS Motywujemy = komentujemy :D