Rozdział 10
Adam przemierzał Zakazany Las szybkim, a zarazem pewnym krokiem.
Cisza, przerywana jedynie odgłosem łamanych gałęzi oraz trzepotem szaty powiewającej
na wietrze, zupełnie nie robiła na nim wrażenia. Nie zwracał uwagi na chłód czy
na ciemność. Nie wydawał się być przestraszony, mimo że wielu nie odważyłoby
się wejść tutaj w samotności o tak późnej godzinie. Wiele niebezpieczeństw mogło
czaić się za rogiem, a jednak mężczyzna szedł coraz głębiej w las. Zatrzymał
się dopiero, gdy doszedł do jeziora. Kilka metrów dalej już ktoś czekał na
niego. Blask księżyca odbijał się w tafli wody, lecz zbyt wielkie emocje
targały nauczycielem, aby podziwiać ten obraz. Posuwał się wzdłuż brzegu, stając
twarzą w twarz z magicznym stworzeniem.
- Wyraźnie mówiłem, że to miał być brunet! – fuknął,
zwracając się do centaura.
Pół człowiek, pół koń stał wyprostowany, nie przejmując się stanem
swojego rozmówcy. Jego oczy wyrażały zdeterminowanie. Nie chciał poddawać się
mężczyźnie.
- I był! Mam dość, szukaliśmy bruneta, którego nam
opisywałeś i natknęliśmy się na tę dwójkę. To była idealna sytuacja. Moi ludzie
głodują, nie mam więcej zamiaru przepuszczać takich okazji.
Nauczyciel prychnął z pogardą.
- Jesteście niemalże najsilniejsi w tym lesie. Znajdzie te
stwory i zajmijcie się nimi.
- Myślisz, że nie próbujemy? Myślisz, że nie szukamy? – tym razem
to centaur podniósł głos i zacisnął pięści. – Odkąd nie ma Dumbledora, wszystko
się wali. Jeszcze trochę i zwrócę się do Hagrida, aby wpuścił tutaj więcej
mniejszych zwierząt, bo wszyscy tu powymieramy. Musisz powiedzieć McGonagall o
tych bestiach, inaczej nie mamy szans.
- Dobrze powiem jej. Za to chcę, żebyś złapał chociaż jedno
z tych stworzeń i dał mi wtedy znać. Potrzebujemy jakiś informacji, czegokolwiek.
Nie możemy walczyć z czymś, czego nie
znamy – Adam westchnął, pocierając czoło.
- Niczego nie obiecuję. Tropimy ich od jakiegoś tygodnia i nic.
Wcześniej je widywaliśmy, a od wczoraj żaden z nas nie wiedział ani jednego
zwierza.
- Więc ciesz się – powiedział sarkastycznie mężczyzna.-
Podejrzewam, że na razie macie spokój, ale one wrócą, tego jestem pewny.
- Teraz zrobimy zapasy. Niedługo przyjdzie zima. Mam
nadzieję, że te istoty nie radzą sobie dobrze w takich warunkach.
Nagle zza drzew wybiegł inny centaur, wyraźnie
zaniepokojony. Gdy tylko dobiegł do tej dwójki, zwrócił się do lidera.
- Musisz jak najszybciej do nas wrócić – mówił szybko,
łapiąc oddech. – Wyczytaliśmy w gwiazdach, że niedługo stanie się coś
niedobrego – zerknął sugestywnie na nauczyciela, nie chcąc dzielić się z nim
sekretem.
- Jak widzisz, muszę kończyć…
– Jeszcze porozmawiamy…
A co do chłopaka, to nawaliłeś i w przyszłości mi za to zapłacisz.
Nauczyciel odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę zamku, zostawiając
centaury za sobą.
~*~
Rzadko kiedy w Wielkiej Sali zapadało takie milczenie, jak
teraz. Dziewczęta modliły się w duchu, aby ten nieziemsko przystojny chłopak
znalazł się w ich domu. Nawet stół nauczycieli wpatrywał się w nowego ucznia z
zaciekawieniem. Po kilku sekundach, które dłużyły się w nieskończoność Tiara krzyknęła:
- Slytherin!
Cały stół Ślizgonów wstał klaszcząc, a dziewczyny z innych
domów zrezygnowane wypuściły powietrze z płuc. Jack zszedł ze stołka i
roześmiany ruszył w stronę uczniów Domu Węża. W międzyczasie zerknął na
Hermionę, rzucając jej jakby przepraszające spojrzenie, na co ta odpowiedziała
jedynie delikatnym uśmiechem.
- Ciekawe, jakim cudem trafił do Ślizgonów, skoro był taki
miły? – Harry nie ukrywał zdziwienia. – Przecież on was uratował.
- Harry, jak widzisz, nie każdy z nich musi być zły –
Hermiona starała się zatuszować rozczarowanie.
Miała ogromną nadzieję, że Jack trafi do jej domu. Zdążyła
polubić tego chłopaka. I oczywiście zawdzięczała mu życie. Teraz było tylko kwestią czasu, kiedy o niej
zapomni. Nie chciała szufladkować Ślizgonów, ale naprawdę nieliczni byli w
porządku wobec czarodziejów mugolskiego pochodzenia. Liczyła na to, że
towarzystwo Zabiniego i Malfoy’a nie wpłynie źle na Jacka, że nie zacznie
wyzywać jej od szlam.
- Hermionka nie smuć się! – uśmiechnęła się do niej Kate. –
Jack mi obiecał, że nieważne do jakiego domu trafi, będzie dalej się nami
opiekował!
Gryfonkę poruszyły te słowa, mimo że sama nie wiedziała czemu.
Kate zawsze była pełna nadziei i optymizmu, aż zarażała nimi otoczenie.
- Pewnie masz rację, Kate – uśmiechnęła się. – A teraz
szybko zjedzmy coś, bo zaraz Ronald nam wszystko pochłonie – popatrzyła z
naganą na przyjaciela.
- Nho… co? Ghłodnhy… jetem – wymamrotał pomiędzy kolejnymi
kęsami ogromnej kanapki.
- Jak on to w ogóle mieści w ustach? – zapytała z powagą
Ginny, co zaowocowało śmiechem przyjaciół i morderczym spojrzeniem jej brata.
Jack usiadł naprzeciwko Blaise i Draco.
- Czyli jednak jestem gość – wyszczerzył się do kolegów.
- No, no gratulacje – Blaise skinął głową z uznaniem. – Ale tym
samym tracisz wszelkie względy u pewnej Gryfonki.
- Nie, nie wydaje mi się – Jack nałożył sobie porcję
puddingu.
- A jednak – burknął Draco. – Nie kojarzę żadnej pary w
historii Hogwartu ślizgońsko-gryfońskiej.
- W takim razie mam nadzieję, że ja będę pierwszy – Jack odwrócił
się w stronę Hermiony i puścił jej oczko.
Dziewczyna widząc to spłonęła szkarłatnym rumieńcem.
- Ja w to nie wierzę – westchnął Zabini, kręcąc głową. –
Granger zachowuje się jak nieskalana dziewica…
- I co w tym dziwnego? – Draco zmarszczył czoło, spoglądając
na przyjaciela.
Zabini nawet nie zdążył odpowiedzieć, gdyż w oka mgnieniu obok
nich pojawiły się trzy Ślizgonki.
Dafne wpakowała się pomiędzy Draco, a Blaisem, Pansy usiadła
zdecydowanie za blisko Smoka, a Jack po swojej prawej stronie miał
rozchichotaną Astorię Greengrass.
- O czym tak rozmawiacie? – Pansy zatrzepotała rzęsami.
- O pięknych dziewczynach. I nie, Parkinson, nie o tobie
mowa – Blaise drwiąco się uśmiechnął.
Na te słowa czarnowłosa prychnęła pogardliwie i wyprostowała
się, a siostry Greengrass zaśmiały się słodko.
„Zbyt słodko” pomyślał Jack, delikatnie zwiększając
przestrzeń dzielącą go od Astorii.
Dziewczyny, które dosiadły się do chłopaków, owszem, były
ładne, jednak brakowało im czegoś. I to na pewno nie pewności siebie. Każda z
nich kilka pierwszych guzików w swojej koszuli miała rozpiętych, przez co
świeciły dekoltem. Draco uważał, że to było po prostu prostackie, i może i
działa, ale na takich ludzi na Weasley… Nie potrafiły zachować dystansu, ileż
to razy blondyn musiał delikatnie, bo jednak kobieta to kobieta, spychać Pansy
ze swoich kolan. Wiedział, że to była gra pozorów, że Pansy naprawdę nie była
słodką idiotką, ale było tak po prostu było jej łatwiej.
- No Diable, jakie plany na wieczór? – Dafne znacząco uniosła
brwi.
- Kotku, dzisiaj musimy iść grzecznie spać, jutro są lekcje –
Zabini spojrzał na dziewczynę z miną niewiniątka.
- Oczywiście Blaise! Wpadnę wieczorem! – Dafne uśmiechnęła
się, wstała i wyszła z Wielkiej Sali.
Jack pokręcił głową z niedowierzaniem.
- My też przyjdziemy!– odezwała się Pansy, podchwytując
taktykę swojej koleżanki. Cmoknęła Draco w policzek i od razu wyszła, a za nią
Astoria.
- To muszą być jakieś żarty – Jack spojrzał na chłopaków,
jakby zaraz mieli krzyknąć „Prima Aprilis!”.
- Niestety, ciężka rola takich przystojniaków jak my – Zabini
wydawał się być wyraźnie zmartwiony.
-Oj Diable, wiem, że akurat ty to lubisz – Draco zaśmiał się,
czym spowodował prychnięcie przyjaciela.
-Czemu niby miałoby mi się podobać to, że mam na swoje
zachcianki stado dziewczyn? – oburzył się, a następnie z uśmiechem dodał. – No dobra
przyznaję się! Ale komu by się to nie podobało?!
Jack parsknął śmiechem. Od razu wiedział, że polubi tę
dwójkę.
~*~
Hermiona wracała z kolacji pełna szczęścia. Wiedziała już,
że Kate musiała mieć rację. Jack nie był jednym z nich. Był wyraźnie
zniesmaczony lecącą na niego, jak mucha na lep, Astorią. Hermiona nigdy nie lubiła tej Ślizgonki. Była jedną
z tak zwanych „wrednych panienek”, które zawsze komentowały czyjąś fryzurę, czy
ubiór. To, że Gryfonka pochodziła z mugolskiej rodziny, tylko pogarszało jej
sytuację.
Dziewczyna mijała zakręt, kiedy do jej uszy dotarł głos
jakiegoś chłopca.
- Hej, ty! Szlama Wanted – Hermiona poczuła jak jej ciało
sztywnieje, a ręce zaciskają się w pięści. Ruszyła hardo w kierunku, z którego
dobiegały ja kolejne wyzwiska.
- Nie dość, że pochodzi z mugolskiej rodzi, to już zapuszcza
się do Zakazanego Lasu! Sama widzisz, że ten świat to nie miejsce dla takich
ludzi jak ty…
Hermiona już wyszła zza rogu i stanęła jak wryta.
- A dla takich małych gnojków jak ty, owszem? – głos drugiego
Prefekta Naczelnego był przesiąknięty lodem. – Myślisz, ze jesteś lepszy od
niej? Bo co? Myślisz, że twoja krew czymś różni się od jej krwi? – blondyn powoli
podchodził do młodego Ślizgona. – Jak masz na imię?
Draco Malfoy stał tyłem do Hermiony i był wyraźnie spięty. Z
trudem powstrzymywał się, aby nie uderzyć, stojącego przed nim dzieciaka. Dziewczyna
nie mogła się ruszyć, nie wiedząc, czy powinna jakkolwiek reagować.
-Max – wymamrotał po cichu chłopiec.
- Słucham? Mógłbyś powtórzyć, czy teraz nie masz tyle w
sobie odwagi? – drwił Malfoy.
-M… Max – powiedział już głośniej.
-A więc Max, jeszcze raz zobaczę, że dokuczasz tej biednej
Gryfonce, to zobaczymy, czym różni się twoja krew od innych? Czy jest, tak jak
uważasz, lepsza? To samo dotyczy was! - zwrócił się tym razem do grona
jedenastolatków stojących za Maxem. I uwierzcie mi, że Draco Malfoy dotrzymuje
danego słowa. A teraz rozejść się! – krzyknął, a grupka Ślizgonów pobiegła
prosto w stronę Hermiony.
- Dodatkowo odejmuję wam po 10 punktów - powiedziała, do
mijających ją uczniów.
Wszyscy jęknęli. Draco odwrócił się i przez sekundę
dziewczyna dostrzegła na jego twarzy zaskoczenie, następnie zastąpione drwiną.
- Nie przepuścisz żadnej okazji, żeby zabrać punkty
Ślizgonom, prawda? – na jego twarzy zagościł drwiący uśmiech.
Hermiona prychnęła.
- Tak jakbyś ty odpuszczał Gryfonom…
Dwójka mierzyła się wzrokiem. Oczy Dracona były zimne, nie wyrażały
żadnych uczuć, kiedy to Hermiona zawzięła się, że pierwsza nie odpuści. Nie da
tej satysfakcji Malfoy’owi. Nie tym razem. Te kilka sekund, a może minut,
przerwał im krzyk Kate.
-Dziękuję wam! – Kate podbiegła i uścisnęła blondyna.
Chłopak zaskoczony spojrzał na dziewczynkę, tym samym odwracając wzrok od
Hermiony. Brązowooka w duchu podziękowała jedenastolatce za ten gest, bo już dłużej
nie wytrzymałaby chłodnego spojrzenia chłopaka. Chociaż w tym roku było inne.
Hermiona nie potrafiła tego uzasadnić, ale było.
- Hej, nie ma za co, mała – Draco starał się nie okazywać zbyt
dużo uczuć, ale ta dziewczynka potrafiła go poruszyć. Patrzyła na niego zawsze
z taką wdzięcznością, że chłopaka chwytało za serce. – No już dobrze – powiedział,
schylając się do niej i ocierając łzę. – On był zwykłym dupkiem.
Hermiona słysząc to sugestywnie chrząknęła. Blondyn nawet
nie zdążył zareagować, gdyż Kate oderwała się od niego i pobiegła do Granger.
- Tobie też dziękuję! – krzyknęła, obejmując dziewczynę.
- Przecież wiesz, że nie ma za co – uśmiechnęła się do Gryfonki.
– Chodź odprowadzę cie do dormitorium. Lepiej, żebyś się położyła. Od jutra
zaczynasz zajęcia, musisz się wyspać.
Odchodząc jeszcze raz zerknęła na Malfoy’a. Chłopak stał z
rękoma w kieszeni patrząc na Kate, lecz czując na sobie wzrok Hermiony,
spojrzał na nią drwiną, mówiąc:
- Jeszcze się zobaczymy, Granger.
Gryfonka uśmiechnęła się z kpiną, niemal jak prawdziwa
Ślizgonka.
- Na pewno, Malfoy. Jutro uwarzę znacznie lepszy eliksir.
Po tych słowach odwróciła się i poszła prosto do portretu Grubej
Damy.
Malfoy stał jeszcze przez chwilę lustrując dziewczynę
wzrokiem. Miała ładną sylwetkę, ale czy Jack mógł polecieć tylko na to? Miała
tez ciepłe, brązowe oczy, jednak gdy tylko patrzyła na niego ich wyraz zmieniał
się. Teraz szła wyprostowana, pewna siebie. Chodziła prawie identycznie jak
jego matka…
Potrząsnął głową. Musi bardzo tęsknić za matką, skoro
doszukuje się jej u Granger.
Gdy dziewczyny zniknęły z pola widzenia, wrócił do lochów.
Musiał porządnie odpocząć.
***
No i mamy rozdział 10 ^^
Zaczęła mi się na poważnie nauka xD Mówię Wam, że przy trzech rozszerzeniach jest co robić... Kiedy tylko mam czas piszę!
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;)
Pozdrawiam gorąco, Jess <3
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim przepraszam, że musiałaś tyle czekać na moje komentarze. No ale już jestem. Po początkowej fascynacji Jackiem stwierdzam, iż jest on jakiś dziwny. Cieszę się, że Kate potrafi rozwalić Dracona.. No i że chłopak dostrzega co raz więcej.:) Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał, a Zabini zostaje moim guru.:)
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
PS. Zapraszam do siebie na rozdział piętnasty. --> dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Nie masz za co przepraszać!
UsuńHmm Jack w moim mniemaniu to ciekawa postać, ale nie chcę nic zdradzać ^^
Kate sama wielbię ^^
PS Już zaglądam :d
Bardzo przyjemny rozdział c:
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentarzem powyżej, Jack jest taki nietypowy. Jego zamiary wobec Hermiony? Czyżby chciał ją tylko wykorzystać?
Czekam na więcej, pozdrawiam i zyczę weny,
Mrs Black
Ah ten Jack <3
UsuńDziękuję i zapraszam do zaglądania :D
Ojej! Autorko, jesteś geniuszem! Pochłonęłam wszystkie rozdziały jednym tchem i przyznam, że historia jest intrygująca. To, co mnie najbardziej zachwyciło - DIALOGI. Przy rozmowach Zabiniego i Malfoya śmiałam się jak głupia, ale muszę przyznać, że piszesz je z humorem i ogrmoną klasą!
OdpowiedzUsuńKate - ta mała dziewczynka, wobec której Malfoy okazuje tyle ciepła to po prostu poezja. Mam rozanielony usmiech na twarzy jak tylko sobie to wyobrażam :D A Jack - przyznaję, postać nietypowa. W porównaniu do dziewczyn wyżej nie wydaje mi się podejrzany, za to podejrzana wydaje mi się jego przeszłość. Po co ojciec robił mu pranie mózgu?
Poza tym - postać Lea'i (to się odmienia? :D)- fajnie że ma dziewczynę, która nie jest "z kanonu" i że ukształtowałaś ją na tak ciepłą osobę, która dogada się i zGryfonami i ze Ślizgonami, a sama jest Puchonką :D Wybuchowy misz masz :D
No i co ma ten cały Adam do Jacka?
W każdym bądź razie masz stałą czytelniczkę, blog ląduje w obserwowanych u mnie! Z niecierpliwością czekam co dalej!
Korzystając, ze się już rozpisuję - zapraszam do siebie. Po dwóch latach przerwy postanowiłam zrealizować mój pomysł na Dramione, zaczęty na onetach. Jednak nie wiem, czy brnę w dobrym kierunku. Może jakbyś miała chwilę wpadłabyś i oceniła?
wwww.grangerxmalfoy-fanfiction.blogspot.com
Ściskam i mnóstwo weny i czasu na pisanie życzę!
~ P. Nieporozumienie
Ojej *o*
UsuńDziękuję za wszystkie słowa, naprawdę, czytając Twój komentarz, uśmiechałam się do ekranu. Czasem czuję się tak idiotycznie przez to xD Nad dialogami wciąż pracuję, ale w porównaniu do początków jest znacznie lepiej xD Jacka jak już wcześniej pisałam osobiście lubię, ale nie chcę o nim nic zdradzać w komentarzach :x
Co do Lei sama nie jestem pewna odmiany, ale szukałam w necie, nic nie znalazłam i stwierdziłam, że chyba sama coś wymyślę xD
Dziękuję bardzo za te wszystkie miłe słowa, naprawdę :3
Na bloga zajrzę na pewno :D
Świetny rozdział! Szkoda, ze Jack trafił do Slytherinu :/ ale może tak będzie lepiej. Pisz dalej i nie przestawaj! Mam nadzieje, ze poradzisz sobie z nauką ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Hermiona :**
http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/
Dziękuję bardzo, bardzo! ^^
UsuńJest świetnie, fabuła ciekawa i nie cukrowa. Styl pisania przyjemny dla oka muszę przyznać :). Przebrnęłam przez wyszstkie rozdziały i zadaję sobie pytanie: "gdzie jesteś? " Czekam na kolejny rozdział! A tym czasem dodaję do linków i obserwuję c;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Schanee