niedziela, 7 września 2014

Rozdział 9 "Chciał mieć wszystko pod kontrolą. Jednak w Zakazanym Lesie ryzykował..."

Rozdział 9
Rozdział 9
Hermiona nie została zaskoczona podczas kolacji. McGonagall przedstawiła nowych uczniów. Kate była wyraźnie zestresowana, gdy oczy wszystkich uczniów były skierowane na nią. Nie miała pojęcia, gdzie powinna usiąść, dlatego odetchnęła z ulgą, gdy Hermiona chwyciła ją za rękę i zaprowadziła w stronę stołu Gryfonów. Kątem oka dziewczynka zauważyła, że Draco również wstawał, aby oszczędzić jej stresu. Zanotowała w myślach, że musi mu za to podziękować. Kiedy dyrektorka prezentowała Jacka, nie obyło się bez westchnień zachwytu. Chłopak zlustrował szybko Wielką Salę i poszedł usiąść obok Hermiony, na co ta zareagowała delikatnym uśmiechem.
- Nie gap się – szturchnął przyjaciela Blasie.
Draco westchnął i potrząsnął głową. Myśli kłębiły mu się w głowie. Targały nim mieszane uczucia. Brak presji ze strony ojca sprawiał, że zaczynał się otwierać na ludzi, a sam nie był pewny, czy tego chce. W jednej chwili potrafił się uśmiechnąć do Gryfonki, a w następnej czuł obrzydzenie. Nie podobało mu się to. Chciał mieć wszystko pod kontrolą.  Jednak w Zakazanym Lesie ryzykował, aby pomóc Granger czy Kate. Nie rozumiał sam siebie. Dwa lata temu nie przejąłby się nimi wcale. Po prostu by uciekł. Być może wynikało to z tego, że wcześniej zajmował się wiele czasu matką, opiekował się nią. Czuł się w obowiązku. Widząc tamte dziewczyny w potrzebie, dojrzał w nich delikatność i bezradność , którą często emanowała jego matka. Co dziwniejsze zaczął dostrzegać wiele podobieństw w Gryfonce i Narcyzie. Bardzo subtelne, a jednak stanowcze. Potrafiły poświęcić wszystko, byleby tylko uratować bliskich. Jeszcze raz zerknął w stronę stołu Gryfonów. Hermiona tłumaczyła coś Jackowi i Kate. Podniosła wzrok i ich spojrzenia spotkały się. Malfoy uniósł ironicznie brew, na co dziewczyna wywróciła oczami i odpowiedziała Potterowi.
***
Po kolacji wszyscy uczniowie rozeszli się do swoich dormitoriów.  Hermiona prowadziła Kate do dormitorium Puchonów, tłumacząc, że to tylko na jedną noc. Przy wejściu spotkały Leę.
- Hej Lea! Jak dobrze, że cię widzę! Słuchaj tu jest Kate, czy mogłabyś ją zaprowadzić do sypialni, bo ja nie bardzo mogę wejść, a profesor McGonagall powiedziała, żeby tu dzisiaj przenocowała, a jutro rano zostanie przydzielona do domu.
- Jasne, nie ma sprawy! Wszystko ci pokażę Kate!
- Dzięki – Kate szeroko się uśmiechnęła.
Hermiona również podziękowała i poszła do swojego dormitorium. Po wyjściu z łazienki niemal od razu padła na łóżko i zasnęła, nie chcąc o niczym myśleć.
***
- No Jack! W końcu mamy okazję do szczerego pogadania – potarł ręce ciemnoskóry chłopak.
- Powinienem się bać? – Jack lekko zmarszczył czoło.
-  Nic złego się nie stanie. Po prostu oddaj mi mój czerwony samochodzik!
- O co ci chodzi człowieku? – chłopak był wyraźnie zmieszany.
- Oh, no jasne, czyli zwinąłeś mi go i zniknąłeś. Typowe…
Widząc mimikę twarzy dawnego przyjaciela Blaisa, wtrącił się Draco:
- Diable, on chyba naprawdę niczego nie pamięta…
- Nie obchodzi mnie to! On pierwszy mi złamał serce – kąciki ust Blaisa powędrowały ku ziemi.
- Czekaj moment. Chodzi o taką zabawkę tak? Czerwony samochód?
- Tak! Ale nie ona jest najważniejsza, tylko żartuję. Kiedy byliśmy mali, przyjaźniliśmy się ze sobą, przynajmniej tak mi się wydaje. Jednego dnia tak po prostu zniknąłeś bez słowa i więcej cię nie widziałem… Po prostu jestem ciekawy, co się stało – streścił Blaise.
- Ja ci chyba nie pomogę. Prawie nic nie pamiętam ze swojego dzieciństwa. Jednak kojarzę samochodzik, bo kiedyś ojciec mi go zabrał. Wydaje mi się, że bardzo nie chciałem go oddawać. Posiadał miano mojej ulubionej zabawki, chociaż nie jestem pewien dlaczego.
- No cóż stary, nie ma co rozpaczać. Lepiej opowiedz, co się z tobą działo. Wydaje się, że masz całkiem ciekawą historię…
Jack nie był pewny, czy chce zwierzać się tej dwójce. Mimo że widok Blaisa, przywoływał jakieś zamazane obrazy, chłopak nie do końca im ufał.
- Ja chyba powiedziałem już wam wszystko – gładko skłamał - Na tę chwilę nie wiem, co może być istotne. Życie jak życie. Lepiej wy opowiedzcie mi coś o tej szkole. Jak to jest z tymi domami? I czemu Hermiona tak na was warczała?
- Widzisz, chłopie, tutaj od zarania dziejów istnieje konflikt pomiędzy Slytherinem, a Gryffindorem. Oczywiście tegoroczna dyrektorka, profesor McGonagall postawiła sobie za punkt honoru zjednoczyć te domy. Jednakże według mnie graniczy to z cudem.
- Zabini ma racje. Mimo że Czarnego Pana już nie ma, arystokracja wysoko się stawia. Wszyscy czarodzieje mugolskiego pochodzenia są tępieni w czystokrwistym społeczeństwie. Tego się nie zmieni. Coś co jest wpajane od najmłodszego, ciężko jakkolwiek skorygować – Draco wstał z pufa, wzruszając ramionami. – wypijesz piwo kremowe?
- Chętnie. Hermiona nie jest czystokrwista prawda? – zapytał z nutką ciekawości w głosie. Z tego co zdążył zauważyć i Blaise i Draco pochodzili z wysoko postawionych rodów. Biła od nich pewność siebie.
- Prawda. Jej rodzice są mugolami. Jednak jest uważana, za najmądrzejszą czarownicę od czasów Roweny Rawenclaw. Cóż za paradoks… Skąd wiedziałeś? – zmarszczył czoło Blaise.
 - Brakuje jej pewnych nawyków typowych dla urodzonych w szanujących się rodach – stwierdził Jack.
Draco postawił trzy kufle piwa na stoliku.
-Nie mów, że podoba Ci się wszystko-wiedząca  Granger? – powątpiewał blondyn.
- Czemu nie? – wzruszył ramionami Jack.
Blaise uśmiechnął się pod nosem.
 - Ogólnie nic do niej nie mam. Trochę się zmieniła w tym roku. Zaczęła o siebie bardziej dbać. No i ma kształty – wyszczerzy się Zabini – będzie miała branie, a ty konkurencje – szturchnął chłopaka łokciem.
Jack upił łyk piwa.
- Myślę, że wszystko jest do osiągnięcia.
- Błagam was, chyba nie będziemy rozmawiać o kształtach tej irytującej Granger – Draco oparł się w fotelu, wywracając oczyma.
- Oj blondasku, musisz przyznać, że Granger podoba Ci się, chociaż troszeczkę….
- Po moim trupie, Zabini – warknął Malfoy.
***
- POBUDKAAAAAA! – wydzierał się w niebogłosy budzik.
- Dziękuję już wstałam- warknęła Hermiona, otwierając leniwie jedno oko.
- WCALE, ŻE NIE! ZARAZ ŚNIADANIE! WSTAWAJ!
Dziewczyna zerwała się z łóżka.
-Zadowolony?! – prychnęła.
- Bardzo! Do jutra! – krzyknął na pożegnanie i wyłączył się.
Hermiona nie przepadała za tym zegarkiem, jednak trzymała go, ponieważ w budzeniu jej był niezastąpiony oraz z sentymentu. Dostała go na urodziny od Weasley’ów. Szybko ubrała się i wykonała poranną toaletę.  Po kilku nieudanych próbach okiełznania swoich włosów, upięła je w „niechlujnego” koka. Po ostatnim spojrzeniu w lustro stwierdziła, że wygląda nieźle i udała się do Wielkiej Sali.
Przy stole Gryfonów siedziało już kilkunastu uczniów. Jej uwagę przyciągnęła machająca do niej jedenastolatka.
- Ktoś cię chyba woła Granger – wyszeptał jej do ucha Blaise.
Dziewczyna wystraszyła się i odskoczyła od chłopaka.
- Zwariowałeś?! Co z tobą nie tak?! – oburzyła się i chwyciła za serce, próbując uspokoić puls.
- Nic! – ciemnoskóry uniósł ręce w obronnym geście – chciałem cię tylko poinformować…
 - Nienormalny… - mruknęła, marszcząc nos.
Draco stwierdził z niechęcią, że robi to w niemalże identyczny sposób, co jego matka.
- Cześć Mionka.
- O hej Jack! Powiedz mi, jak wytrzymałeś z tymi palantami całą noc? – zapytała rzucając wspomniany „palantom” niezbyt miłe spojrzenie.
- Granger! Ranisz! – Blaise objął swojego przyjaciela, jakby łączyli się w bólu.
- Zabini błagam cię… Tutaj są ludzie – blondyn wyślizgnął się z uścisku kumpla.
Hermiona odwróciła się. Nagle zalała ją fala wstydu. Stoi tu w wejściu, rozmawiając jak gdyby nigdy nic z parą Ślizgonów, kiedy wszyscy z niedowierzaniem przyglądają się zaistniałej sytuacji.
- O rany, idziemy stąd Jack – pociągnęła chłopaka za nadgarstek, podążając w stronę Kate, która już zajęła się jedzeniem.
Jack zdążył tylko odwrócić się w stronę nowych kolegów i unieść sugestywnie brwi.
- Patrz! Skubańcowi dobrze wyrywanie naszej Gryfonki! – oburzył się żartobliwie Zabini.
- Powoli Diable! Brzmisz jakbyś był zazdrosny – Draco szturchnął przyjaciela – poza tym od kiedy to „nasza” Gryfonka?
- Od teraz – mrugnął – Zresztą to jedyna dziewczyna z domu Godryka, która z nami rozmawia. Albo inaczej… Z którą my rozmawiamy. Reszta wiele by oddała, żeby być na jej miejscu. Musimy to jakoś wykorzystać, prawda Smoku?
- Już widzę, jak ona daje się wykorzystać. Zresztą ja z nią nie rozmawiam.
- Mnie nie oszukasz, Draco. Już dawno ci przeszło… Wiem, bo mi ona też ją przypomina…
- Serdecznie witam! – Malfoy chociaż raz był wdzięczny dyrektorce, że zabrała głos, kończąc tę niezręczną rozmowę.
- Jak pewnie większość z was już zauważyła, mamy w szkole dwójkę nowych uczniów. Proszę o wystąpienie Kate Wanted oraz Jacka Harrisona.
Hermiona zaczęła klaskać, aby dodać otuchy znajomym, a reszta uczniów podchwyciła jej pomysł.
Jack wstał, podszedł do Kate, chwycił ją za rękę i poszedł stanąć naprzeciwko McGonagall.
- Jak wiecie, co roku Tiara Przydziału jest zakładana na głowę uczniów, aby widząc ich umysł, dopasować ich do odpowiedniego domu, w którym będą się dobrze czuli. Nie znamy przypadku, w którym nasza Tiara się myliła. Dlatego proszę was teraz, abyście pojedynczo usiedli na stołku, a Tiara wykrzyknie nazwę domu, do którego zostaliście przydzieleni. Czy wszystko jasne?
Pokiwali zgodnie głowami.
- Damy mają pierwszeństwo! Panno Wanted, proszę usiąść – oznajmiła dyrektorka.
Dziewczyna podeszła ciężkim krokiem do Tiary. Nogi się pod nią uginały. Nie przejmowała się tak bardzo przydziałem, jak tym, że cała sala na nią patrzy. Wdrapała się na stołek i zamknęła oczy, czując kapelusz na głowie. Hermiona niecierpliwie stukała w blat, czekając na werdykt.
- GRYFFINDOR! – krzyknęła Tiara bez zawahania.
Kate lekko zeskoczyła ze stołka i podskokach podbiegła do Hermiony.
- Teraz proszę o zajęcie miejsca pana Jacka –Minerwa  zwróciła się do chłopaka.

Chłopak wyprostował się i usiadł, czekając na wynik… 

***

Mamy rozdział 9 po długiej przerwie!
Bardzo przepraszam za nieobecność. Remont, szkoła i tak się wszystko na siebie nałożyło...
Wiem, że rozdział nie jest zniewalający, ale obiecuję, że następny będzie dużo lepszy! Ale nic nie będę spoilerować ;X
Miłego dnia czy tam nocy Wam życzę! <3*o*

4 komentarze:

  1. W takim momencie?! Jak możesz? ;-; Pisz szybko kolejny, nie mogę się doczekać :D
    Pozdrawiam i życzę weny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego w takim momencie? Już się zaczełam rozkręcac z czytaniem a tu koniec :(
    coś widzę, że Kate będzie ciekawą małą postacią w opowiadaniu Twoim, ale tego dowiem się w przyszłości
    czekam na następny

    zapraszam do siebie na kolejny rozdział
    dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego w takim momencie :O Zakładam, ze Jack będzie w Slytherinie xd chociaż... sama nwm :D
    Pisz jak najszybciej, nie mogę sie doczekać!
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Hermiona :**
    Zapraszam też do siebie
    http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie rozdział był ciekawy.
    Fajnie, że Draco zauważa podobieństwo pomiędzy swoją matką a Hermioną.
    Blaise jest rozwalający.:D

    OdpowiedzUsuń