czwartek, 25 września 2014

Rozdział 11 "Potężny ród, co symbol władzy przez wieki miał,"

Rozdział 11
Hermiona po wszystkich lekcjach wróciła do swojego dormitorium. Od razu skierowała się do sypialni i położyła się na miękkim łóżku. To pierwszy tydzień szkoły, a nauczyciele już dali znać, że będzie ciężko. Jako że w tym roku kończą nauczanie egzaminami, każdy z profesorów chce, aby jego przedmiot wypadł jak najlepiej. Jeszcze nie dostali zadań domowych czy esejów do napisania, za to wszyscy uczniowie siódmego roku w Hogwarcie zobaczyli listę około pięćdziesięciu tytułów książek m.in. z obrony przed czarną magią, numerologii, transmutacji, które powinni przeczytać do końca tego semestru. Gryfonka nie zamierzała pominąć ani jednej z tych lektur. Marzyła o świetnie zdanych OWTM-ach. Nie chodziło o to, że zależało jej tylko na ocenach czy wynikach. Zdawała sobie sprawę z tego, że ta wiedza kiedyś się przyda, dlatego uczyła się głównie dla siebie. Dla własnej satysfakcji i zaspokojenia ciekawości. Aczkolwiek wizja egzaminów ją przerażała. Cały czas obawiała się, że jej się nie uda, że czegoś zapomni, że czegoś nie doczyta. Bała się tego, że od tych wyników zależy jej dalsze życie. Jeżeli coś jej nie wyjdzie może nie znaleźć pracy. Wiedziała, że musi byś świetnie przygotowana do testów. Przysięgła sobie, że nie będzie marnowała czasu i postara się w pełni wykorzystać ten rok szkolny, aby potem niczego nie żałować. Nagle poczuła energię wypełniającą ją od wewnątrz. Na pewno nie będzie teraz leżeć i się lenić! Wygramoliła się z łóżka i podeszła do regału. Jej biblioteka zwiększała się z dnia na dzień, z czego była bardzo zadowolona. Z ciekawością musnęła ręką kilka nowo nabytych lektur i po długich chwilach namysłu wybrała „Eliksiry po mistrzowsku”. Gdy tylko otworzyła książkę, usłyszała donośnie pukanie w szybę. Zaskoczona wpuściła sowę do pokoju. Ptak natychmiast podleciał do biurka i dumnie wyciągnął nóżkę z przywiązanym pergaminem. Hermiona uśmiechnęła się, widząc zachowanie puchacza.
- Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak wyniosłej sowy – delikatnie pokręciła głową, odplątując zwój.
Hermiona już zabierała się za czytanie, ale przerwało jej pohukiwanie.
- Co byś chciała? – Gryfonka zaczęła zastanawiać się, kto mógłby być właścicielem tak pysznej płomykówki.
Ptak jeszcze raz wydał z siebie dźwięk i podfrunął do torby dziewczyny. Zaciekawiona Hermiona zajrzała do środka i zaśmiała się, wyjmując paczkę przysmaków dla sów. Miała zamiar pójść dokarmić zwierzątka w sowiarni, ale jak widać nie było jej to dane. Płomykówce zalśniły radośnie oczy na widok jedzenia. Gdy tylko sowa porwała w swój dziób jeden ze smakołyków, skinęła lekko głową i wyleciała z pomieszczenia. Hermiona jeszcze bardziej zaintrygowana usiadła i zaczęła czytać.

Kochana Hermiono!
Na samym początku przepraszam Cię, za przekazanie tego listu przez wyjątkowo irytującą sowę Zabiniego… Strasznie zuchwała (zresztą tak jak jej właściciel), ale nie miałem wyjścia. Muszę koniecznie zaopatrzyć się we własne zwierzątko.
Mam nadzieję, że to iż trafiłem do Slytherinu nie zmieni w żaden sposób naszych relacji! Dlatego chciałbym cię na początku zaprosić na małą imprezę zaplanowaną przez Blaise’a. Koniec pierwszego tygodnia i te sprawy. Potem już może nie być czasu! Możesz wziąć ze sobą kogo chcesz. Z tego co wiem, Lea się wybiera, dlatego serdecznie zachęcam!
Jeżeli jednak nie chcesz uczestniczyć w tej imprezie, to może udałoby mi się skusić Cię na spacer po błoniach? Co Ty na to?
Całuję ,
Jack

Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy na jej twarz wstąpił uśmiech. Mały gest, a jednak porusza. Jeszcze nikt z poza Domu Lwa nie zaprosił jej na żadną imprezę. Co prawda, nie przeszło jej nawet przez myśl, żeby brać w niej udział, a jednak cieszyła się niczym małe dziecko. Szybko zgarnęła czysty pergamin, chwyciła pióro i zaczęła pisać.

Drogi Jack!

Nie dane jej było skończyć, ponieważ sekundę po postawieniu kropki pod wykrzyknikiem, po raz kolejny tego dnia usłyszała pukanie. Ledwie otworzyła drzwi, a do jej pokoju wpadła Lea z Ginny.
- Mionka! Jak tam? – zaczęła wesoło Lea, siadając na jednym ze szkarłatnych foteli.
- W sumie całkiem dobrze. Wróciłam padnięta z lekcji, ale odzyskałam na nowo energię – uśmiechnęła się do dziewczyn.
- To świetnie! W takim razie idziesz z nami! – krzyknęła uradowana Ginny.
- Hola, hola! Dokąd? – Hermiona postanowiła trochę uspokoić rudowłosą. Najmłodsza  z Weasley’ów była zdecydowanie zbyt porywczą osobą, co notabene odziedziczyła po matce.
- Idziemy się trochę rozerwać. Chodź z nami. Trochę odpoczniesz psychicznie – zachęcała Lea.
- Mówicie o tym, co organizuje Zabini?
-Tak! Nie wierzę! Naprawdę chcesz iść?! – Ginny poderwała się z kanapy, aż Hermionie zrobiło się żal, że musi pozbawiać ją złudzeń.
- Nie. To naprawdę nie dla mnie. Właśnie miałam odpisać Jackowi, że dziękuję za zaproszenie, ale odmówię. To nie mój klimat, przecież wiecie – uśmiechnęła się delikatnie w stronę przyjaciółek. – Ale wy idźcie śmiało. Możliwe, że nie będę dzisiaj sama. Jack chyba wiedział, że nie pójdę, dlatego zaoferował jeszcze spacer, na który zamierzałam się zgodzić.
- Naprawdę? To świetnie. Lubię tego Harrisona, wydaje się być w porządku – Lea wstała, rozglądając się po pokoju. – Masz może coś do picia?
-Pewnie. Druga szafka od lewej – Hermiona uwielbiała tę cechę u Lei. Czuła się jak u siebie, jednak nigdy nie nadużywała gościnności gospodarza.
-Ale Miona pamiętaj, że musisz trochę zgrywać niedostępną. Żeby nie myślał, że uśmiechnie się do ciebie uroczo i już ma cię owiniętą wokół palca!
Ginny zawsze służyła dobrą radą. Wiedziała sporo o męskiej psychice, albowiem całe życie wychowywała się z gromadą braci. Czynnik ten bardzo wpłynął na charakter dziewczyny. Gryfonka była odważna i stanowcza. Potrafiła poustawiać ludzi, jak chciała. Jednocześnie była bardzo atrakcyjna. Przez długi czas tkwiła w miejscu zauroczona w Harrym, jednak oboje po krótkiej próbie związku stwierdzili, że „to nie jest to”. Ginny do dzisiaj się śmieje, że całowanie się z Harrym było okropne. Mówiła, że czuła się, jakby całowała brata.
- Spokojnie, zapamiętam. Ale wyobrażasz sobie mnie, zbywającą jednym słowem chłopaka, bo muszę być „niedostępna”?
Dziewczyny zaśmiały się, widząc oczyma wyobraźni taką scenerię.
- Prawda, ale czasem musisz! Kiedyś Dean mi powiedział, że chłopacy oceniają dziewczyny, biorąc pod uwagę trzy kategorię. Charakter, wygląd i właśnie dostępność. Jeżeli którekolwiek z tych kryteriów jest bardzo wysokie lecą na daną dziewczynę. Płytkie, ale mężczyźni tak patrzą – pokręciła głową z dezaprobatą najmłodsza z Gryfonek.
Zanim Hermiona zdążyła otworzyć usta, ktoś znów pukał do drzwi. Chwyciła za klamkę i do pokoju wszedł Harry. Uśmiechnął się szeroko na widok Lei, lecz szybko zszedł mu z twarzy, kiedy przypomniał sobie po co przyszedł. Zaraz za nim pojawił się Ron.
-Co się stało Harry? – zmarszczyła czoło panna Granger, widząc zaniepokojenie wymalowane na jego twarzy. Ron również stąpał w miejscu niespokojnie.
- Mamy problem, Hermiono. Dzisiaj gdy McGonagall rozmawiała z profesor Trelawney na temat systemu nauczania, wróżka miała jakby wizję. Początkowo dyrektorka zignorowała to. Wiecie, jaka jest Trelawney. Ma różne pomysły. Ale po powrocie do gabinetu czekało na nią mnóstwo sów. Wszystkie przyniosły tą samą wiadomość. Okazuje się, że inni wróżbici również zaczęli wypowiadać te słowa. Pewną przepowiednię. McGonagall postanowiła, że przekaże mi ją od razu, żebym nie był zaskoczony i aby nie powtórzyła się sytuacja jak z Dumledore’em, że trzymał wiele sekretów, znaczących sekretów, o których dowiadywaliśmy się przez przypadek. W każdym razie już dochodzę do sedna sprawy. Przepowiednia brzmi:
Potężny ród, co symbol władzy przez wieki miał,
Odzyskać, co zabrane bezwzględnie będzie chciał.
Chaos i zamęt boleśnie wprowadzą w nasz świat.
Pokonać ich może tylko z nienawiści kwiat.
Wybraniec, co ze smokami powiązanie ma
Smak miłości i zdrady po raz pierwszy zazna.
Zwinnością nabytą w Quidditchu wykaże się,
A pomoc jedynie przeciwieństwo przyniesie.
                                                                    
Wszyscy zamilkli, słysząc te słowa. Hermiona nie zdziwiła się, że chłopak od razu zapamiętał wszystko. Takich rzeczy nie trzeba powtarzać. Atmosfera wyraźnie zgęstniała. Każdy dokładnie analizował słowa, które usłyszał. Ciszę przerwał Harry.
- McGonagall mówi, że to jedna z tych „Wielkich Przepowiedni”, więc może być spełniona teraz lub za tysiące lat. Jednak słysząc słowo „Wybraniec” mam ciary na plecach – powiedział Harry, po czym opadł ciężko na fotel.
- Harry, spokojnie. Może nie o ciebie chodzi? – uspokoić chłopaka spróbowała Puchonka.
- Właśnie, Harry. „Z nienawiści zrodzony kwiat”?  Przecież twoi rodzice bardzo kochali ciebie i siebie nawzajem również – Hermiona starała się prawidłowo interpretować słowa przepowiedni.
- Też tak pomyślałem. Ale kiedy szedłem do was, usłyszałem rozmowę Prawie Bezgłowego Nicka z jakąś postacią z obrazu. Mówili, że być może to o Voldemorcie. On mnie nienawidził. Kto wie jak mogłyby się potoczyć moje losy gdyby nie to?
- Nie wydaje mi się – pokręciła głową Ginny. – Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale potężne rody teraz już praktycznie nie istnieją. Ród Blacków. Nie ma prawie nikogo o takim nazwisku, Malfoy’owie są słabi po wojnie, tak jak Greengrassowie. Z potężnych rodów kojarzę jeszcze Peverellów, ale ich już nie od tysiącleci.
- Nottowie, z tego co wiem, też się nawrócili – dodała Hermiona.
- Sam widzisz Harry, że trzeba poczekać jeszcze trochę, zanim jakikolwiek ród w dzisiejszych czasach będzie można uznać za potężny – podsumowała Lea.
- Ostatnie co należy robić, to siedzieć i się zamartwiać, aż coś się stanie. Uwierz mi, Harry – Ginny podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na plecach, aby dodać mu otuchy.
- Mówiłem ci – odezwał się w końcu Ron. – Ty już swoje w tym świecie odegrałeś. Teraz przyszła kolej na kogoś innego.
- Kiedyś czytałam, że w roku dwusetnym pojawiła się przypowieść jak teraz. Wielka przepowiednia. O trzech magicznych przedmiotach, potężnych przedmiotach. Insygniach śmierci. Jednak przepowiednia sprawdziła się dopiero po ośmiuset latach, Harry. Ośmiuset – podkreśliła Hermiona.- Myślę, że nie będzie nam dane oglądać tego – pokrzepiająco uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Nie będziesz mi tu siedział i się zamartwiał. Nikt z nas nie będzie – Puchonka postanowiła postawić na nogi towarzystwo. – Inaczej życie nie ma sensu. A żebyście nie siedzieli i nie myśleli o tym cały czas, idziemy wszyscy się trochę rozerwać.
Dziewczyna początkowo została spiorunowana wzrokiem. Ale po chwili Ginny zrozumiała jej przekaz.
- Lea ma rację. Co możemy zmienić, siedząc tu i się martwiąc? Poczekajmy na bieg wydarzeń. Możliwe jest, że tu nie chodzi nawet o Wielką Brytanię. To może stać się gdziekolwiek i kiedykolwiek, a siedząc i dołując się nic nie zdziałamy – wstała i spojrzała na zegarek. – Za pół godziny widzę was wszystkich przed portretem Grubej Damy. Pójdziemy na tę imprezę i chociaż na chwilę zapomnijmy…
- Ja spasuję  - Hermiona delikatnie się uśmiechnęła. – Mam już plany.
Widząc pytające spojrzenie chłopaków, chciała wytłumaczyć, gdy przerwała jej Ginny.
-Nie was interes panowie! A teraz my się zmywamy, ty odpowiedz Sama-Wiesz-Komu i pamiętaj, o czym ci mówiłam! – Ginny chwyciła za nadgarstki chłopaków i wyprowadziła ich z dormitorium Hermiony. Lea tylko mrugnęła do Gryfonki i wyszła szybkim krokiem, chcąc dogonić Ginny.

Hermiona usiadła przed biurkiem. Bała się. Naprawdę bała się tego, co powiedział Harry. Miała już dość wszelkich wojen. Miała dość ofiar. Wystarczyły tylko myśli o Fredzie, Lupinie, Tonks… A ból zalewał jej ciało. Było to jedno z najgorszych uczuć. Ból psychiczny wymieszany z bezradnością. Wszyscy starali się żyć normalnie, ale wojna odcisnęła piętno na każdym, kto brał w niej udział. Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy po policzku popłynęła jej samotna łza. Wytarła ją skrawkiem rękawa. To była przeszłość. Polegli na pewno nie chcieliby, aby teraz siedzieć i płakać nad ich losem. Hermiona również pragnęłaby, aby jej najbliżsi żyli dalej, byli szczęśliwi. Dlatego chwyciła ponownie pióro, aby odpisać Jackowi, że chętnie wyjdzie z nim na spacer.
~*~

Witam! 
Wiem, że teraz rozdziały pojawiają się dość rzadko, ale w najbliższym czasie nie zanosi się, żebym mogła zamieszczać je częściej. Myślę, że co dwa tygodnie powinien się pojawiać rozdział :)
Szkoła, szkoła, szkoła...
Jeszcze weekendy mam zajęte gośćmi. Eh, ciężkie życie xD
Chciałam dodać rozdział na urodziny, ale mi się nie udało. :(
Ah i wiem, że mało Draco, ale spokojnie jeszcze się doczekacie ^^
A jak Wam leci to życie? 
Całuję,
Jess

7 komentarzy:

  1. Super rozdział ^^
    Nie mogę się doczekać, jak rozwinie się akcja z tą przepowiednią. Chodzi o Harry'ego? A może nie? Malfoy, Jack? Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :3
      Wątek z przepowiednią mi się osobiście podoba, więc mam nadzieję, że Ty również go polubisz :D

      Usuń
  2. Cudowny,mało Dracona ale moge to wybaczyć. Przepowiednia jest swietna i cos tak czuje, ze wiem o kogo chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mnie też czasem boli brak Draco, ale niektóre rzeczy trzeba przecierpieć ;_;
      Haha, całkiem możliwe, że masz rację :D

      Usuń
  3. Hej Jess.
    Przeczytałam uważnie rozdział i uważam że zasługuje na coś więcej niż puste komentarze przede mną.
    Zwłaszcza, że autorka naprawdę się postarała i pokazała prawdziwą klasę w swojej historii.
    Bardzo podobał mi się pomysł z przepowiednią i w ogóle jak fajnie ją dopracowałaś.
    Ja sama nigdy bym tak dobrze jej nie napisala.
    Zawsze miałam problem z wierszami.
    I czy mi się wydaje że szykuje się coś niebezpiecznego?
    Spodobała mi się również bardzo postać Jacka.
    Facet może nie wyróżnia się na tle wszystkich bohaterów ale ma swoją duszę i widać że starałaś się pokazać go z każdej strony.
    Zresztą nie tylko on zasługuje na uwagę.
    Wiele innych kanonowych postaci pokazałaś wręcz wspaniale z niezwykle dopracowanym stylem.
    Rzadko się trafia tak dobrane i ciekawe dramione.
    Moim skromnym zdaniem jak najbardziej zasługujesz na uznanie.
    Pozdrawiam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, bardzo, bardzo :)
      Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą Twoje słowa...
      Nad przepowiednią trochę się posiedziało, tym bardziej, że wymyśliłam sobie, że chcę napisać ją trzynastozgłoskowcem, ale myślę, że było warto. Jestem z niej całkiem zadowolona :D
      Myślę, że kreacja bohaterów odgrywa jedną z największych ról w opowiadaniu, dlatego nad moimi postaciami stale pracuję. Cieszę się, że jest to zauważalne :)
      Dziękuję Ci jeszcze raz bardzo gorąco i pozdrawiam.

      Usuń
  4. W S P A N I A Ł E! Nie wiem o jaki ród chodzi ale wiem, ze wybraniec to Malfoy a przeciwieństwo, które mu pomoże to Miona, oczywiście :3 Nie moge sie doczekać kolejnego rozdialu :3
    Pozdrawiam i zyczę weny,
    Hermiona :*

    Zapraszam też d siebie ;)
    http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń