Rozdział 13
Zbliżał się mrok, a więc i słońce zaczęło chować się za drzewami. Liście
powoli opadały z drzew, odsłaniając ich korony. Trawa traciła swoją barwę, a
jednak i to miało w sobie pewną magię. Jesień była zdecydowanie jedną z
piękniejszych pór roku. Aczkolwiek przez chłód większość uczniów chowała się
już w zamku, a więc błonia były prawie puste. Dwójka siódmoklasistów dopełniała
romantyczną scenerię. Hermiona szła obok Jacka, opowiadając mu o swojej
rodzinie, o zwyczajach w mugolskim świecie i o pierwszych latach w Hogwarcie.
Chłopak, zapatrzony w dziewczynę, słuchał uważnie każdego słowa, które zostało
wypowiedziane. Była niesamowita. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał nikogo o tak
ponadprzeciętnej inteligencji. Gryfonka w swoich opowieściach potrafiła
zaskoczyć i wzruszyć.
- Hermiona, masz dar do opowiadania
- uśmiechnął się do niej.
- Przesadzasz – odpowiedziała skromnie, spuszczając wzrok.
Jack coraz bardziej jej się podobał. Był tajemniczy, miły. Wiedział kiedy
i co powiedzieć, a to była jedna z rzadko spotykanych cech. Ponadto potrafił
jej słuchać. Słuchać z zaciekawieniem. No i nie mógł oderwać od niej wzroku, co
oczywiście jej pochlebiało, ale i lekko peszyło. Nie była przezwyczajona do
tego typu zachowań.
- Teraz twoja kolej. Opowiedz mi coś o sobie, Jack.
- Myślę, że znasz moją historię – chłopak westchnął.
- Właśnie. Twoją historię – Hermiona spojrzała na niego. - Teraz powiedz
coś o sobie. Czym się interesujesz? Co lubisz, a czego nie lubisz?
- To może zagrajmy w grę. Ja odpowiem na twoje pytania, jeżeli ty odpowiesz
na moje. Zadajemy po jednym pytaniu. Co ty na to?
Dziewczyna twierdząco kiwnęła głową.
-W takim razie ja zacznę. O czym marzysz? – zapytała, patrząc mu w oczy.
- O tym, o czym marzy każdy. O szczęściu, wolności. O osobach, którym
będę mógł ufać i które będą ufały mi. O osobach, na których będzie mi zależało,
o które będę mógł się troszczyć i przy których będę mógł być w pełni sobą –
uśmiechnął się do niej i dodał – I o mugolskim skoku ze spadochronem.
- Hej, nie każdy o tym marzy. Są ludzie, którzy pragną władzy, pieniędzy.
A jak spotkamy się w wakacje to razem skoczymy. Chociaż nie jestem w stu procentach
przekonana do tego pomysłu…
- Do wakacji daleko. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się cię
przekonać. A teraz moja kolej. Jakie jest najszczęśliwsze wspomnienie Hermiony
Granger?
- Najszczęśliwsze? Chyba takowego nie mam. Ale mogę powiedzieć o jednym
ze szczęśliwszych. Daj mi tylko pomyśleć – dziewczyna potarła kark w
zamyśleniu. – Cztery lata temu
wyjechałam z rodzicami do Chorwacji. Słońce grzało niemiłosiernie, więc
poszliśmy na plaże się trochę ochłodzić. Po kąpieli w morzu zamówiliśmy pizzę z
owocami morza. Czułam się wtedy świetnie. Wszystko było takie proste i
beztroskie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Chciałam, żeby to trwało jak
najdłużej. Ale niestety po tygodniu trzeba było wracać i żyć dalej –
westchnęła.
- Rozumiem. Chociaż sobie tego nie potrafię wyobrazić. Wspólny i
przyjemny wyjazd z rodzicami…
- Przykro mi – Hermiona spojrzała na Jacka, chcąc dodać mu otuchy.
-Nie ma sprawy to nie twoja wina. Zresztą. Udało mi się stamtąd wyrwać.
Pora ruszyć naprzód.
-Cieszę się, że tutaj jesteś, że udało ci się uciec. I dobrze, że nie
chcesz patrzeć za siebie. Hogwart to wspaniałe miejsce. Powinno ci się tu
spodobać – uśmiechnęła się do niego serdecznie. - Teraz moje pytanie. Czego się
boisz?
-Wielu rzeczy. Głównie odrzucenia i samotności – popatrzył na nią
niepewnie. - I ograniczeń, życia niczym w klatce. Chciałbym być wolny. Robić
to, co uważam za słuszne, a nie to, czego oczekują ode mnie inni…
- Niestety, chyba od tego nie uciekniemy. Życie jest taką jakby klatką.
Nigdy nie będziemy mogli robić tego, czego chcemy bez ograniczeń. Wszędzie
obowiązują jakieś zasady czy normy, wyznaczające granice naszych zachowań.
Gdyby ktoś nagle podczas lekcji wszedł na stół, bo miał na to ochotę, zostałby
ukarany. Ale nie jestem pewna czy to takie złe. Te wszystkie etykiety utrzymują
porządek w naszym świecie. Bez tego zapanowałby chaos.
- Prawdopodobnie masz rację.
Po kilku minutach spaceru w milczeniu, Jack zaproponował odpoczynek nad
brzegiem jeziora. Hermiona zgodziła się bez wahania, gdyż buty, które pożyczyła
jej Ginny, zaczęły ją uwierać.
W tafli jeziora, niczym w lustrze, obijało się niezachmurzone niebo.
Dziewczyna oparła się rękoma za siebie i spojrzała w gwiazdy.
- Są piękne –zamyśliła się.
- Nie tylko one – Jack odwrócił się w stronę dziewczyny, która przeniosła
wzrok z gwiazd na niego.
Chłopak siedział tuż obok niej. Hermiona dopiero teraz zauważyła, że jego
dłoń lekko stykała się z jej dłonią. Spojrzała w jego oczy. Ciemne tęczówki
wpatrywały się w nią z zaciekawieniem, fascynacją, a także z lekkim zapytaniem.
Jack powoli zbliżał się do dziewczyny. Ich oddechy zmieszały się. Hermiona cała
drżała. Była pewna, że gdyby stała, kolana już dawno by się pod nią ugięły. Ich
usta dzieliły milimetry…
- Cholibka! Co wy tu robicie? Tak zimno!
Hermiona odskoczyła od chłopaka jak oparzona.
- O kurcze. Hermiona… - Hagrid orientując się w jakiej sytuacji
przeszkodził młodym, cały poczerwieniał. – Ja nie chciałem. Nie… Nie
przeszkadzajcie sobie.
Hermiona westchnęła i z wypiekami na twarzy przedstawiła nauczyciela
Jackowi.
- Em. No to było miło cię poznać Jack, a teraz wybaczcie mi, ale ja się
spieszę do Dumbledora . Więc no ten teges. Do zobaczenia na lekcji!
Olbrzym oddalił się zostawiając nastolatków w niezręcznej ciszy. Gryfonka siedziała ze spuszczonym wzrokiem.
Nie wiedziała, czy być wdzięczną Hagridowi. Znała Jacka zaledwie tydzień, a już
niemalże by go pocałowała. Zawsze gardziła takimi zachowaniami, więc nie potrafiła
siebie zrozumieć, dlaczego by mu na to pozwoliła. Chociaż w głębi duszy czuła,
że chciałaby mieć już pierwszy pocałunek za sobą. A mrok, jezioro, gwiazdy i
księżyc to idealna sceneria. Jacka lubiła, podobał jej się, więc dlaczego by
nie spróbować.
- Rzeczywiście zrobiło się chłodno. I późno. Wracajmy do zamku –
delikatnie się do niej uśmiechnął, nie wiedząc, jak zareagować na jej
milczenie.
Chłopak podał jej rękę, a następnie przykrył ją swoją bluzą. Dziewczyna
popatrzyła na niego z wdzięcznością i ruszyli do zamku. Droga powrotna minęła
szybko. Chłopak zachowywał się jakby sytuacja sprzed kilku chwil nie miała
miejsca, co odpowiadało Hermionie.
Jack odprowadził ją pod same drzwi jej dormitorium i nastał niezręczny
moment pożegnania.
- No to do jutra – Jack nachylił się nad dziewczyną i cmoknął ją w
policzek. Hermiona już miała odpowiedzieć, gdy nagle zza rogu wybiegła grupa
ludzi.
- Hermiona, błagam otwórz dormitorium. Szybko! – krzyknęła Lea.
Spanikowana Gryfonka błyskawicznie
podała hasło i wpuściła do siebie zgraję zdyszanych uczniów. Blaise rozłożył
się na kanapie, obok usiadł niego usiadł Malfoy. Harry opadł na fotel ciężko
oddychając.
- Nie no, proszę. Rozgośćcie się – burknęła Hermiona.
Lea słysząc te słowa zaśmiała się i zabrała się za wyjaśnianie.
- Przepraszam, Mionka, że tak wparowaliśmy, ale po prostu musieliśmy
zwiać przed Filchem, który wyjątkowo zawzięcie nas gonił. Akurat biegliśmy w
twoją stronę i mieliśmy ogromne szczęście, że tu byliście. Uratowałaś nam życie
– Puchonka uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny.
-Skąd Filch? Nie bawiliście się w Sali Życzeń?
- Owszem – wtrącił się Zabini. – Ale twój jakże inteligentny przyjaciel –
Ronald Weasley – bardzo dyskretnie wyszedł z pokoju, śpiewając i wcinając
kanapkę z mięsem, wcale nie przyciągając uwagi naszej ulubionej kotki Norris –
ironizował.
- Nie zwalaj całej winy na niego – oburzyła się Ginny. – Może gdybyście
chociaż trochę wyciszali muzykę, kiedy ktoś wychodził, nikt by niczego nie
zauważył.
- Jasne – prychnął Malfoy.
Ginny już miała kłócić się dalej, ale Lea ją wyprzedziła.
- Ogarnijcie się, nieważne przez kogo. Zresztą nie ma to żadnego znaczenia.
Nikomu z nas się nie dostało. A wy – mówiąc to wskazała na Ślizgonów –
powinniście się wstydzić. Niby wysoko wychowani arystokraci LEŻĄ na kanapie, a
trzy kobiety stoją – zacmokała z naganą.
- Ja tam Wiewórkę zapraszam na kolana – wyprostował się Blaise, klepiąc
się po udach.
- Dziękuję, wolę postać – warknęła Ginny.
- Skąd ja wiedziałem, że się nie zgodzisz? – chłopak przesunął się z miną
zbitego psa. – Proszę zrobiłem ci miejsce.
W tym samym czasie Malfoy wstał, gestem zapraszając Leę do zajęcia jego
miejsca, a następnie wyszedł poszukać łazienki.
- No i tak ma być – wyszczerzyła się Puchonka. – Chodź Hermiona, siadaj.
Dziewczyny razem z Ginny usiadły obok Zabiniego, który wyraźnie się
ucieszył.
– Jak długo zamierzacie tu
siedzieć? – Hermiona miała nadzieję, że szybko wyjdą, bo chciała napisać
jeszcze esej dla Snape’a i chciała się wcześniej położyć do łóżka.
- Już nas wyganiasz? – odezwał się Harry z udawanym wyrzutem.
- Przeczekamy tylko Filcha. Wszyscy wiemy, Granger, że od takich
przystojnych chłopaków jak my - nie o tobie Potter, wolisz książki. Biedny
Jack. Chłopak miał już nadzieję – pokręcił głową ciemnoskóry Ślizgon.
- Zabini! – krzyknęła Hermiona, rzucając w jego stronę poduszkę.
- Patrz i ucz się, Harrison. Dziewczyna ma temperament. Będzie trzeba ją
okiełznać – Diabeł mrugnął do współlokatora.
- Uspokój się, Zabini – Lea szturchnęła chłopaka. – Panie i panowie,
zostawmy biedną Hermionę w spokoju. Zbieramy się. Zbiórka przy drzwiach!
- Jack, ty nie zostaniesz? – Ginny uśmiechnęła się do chłopaka.
- Myślę, że Hermiona chciałaby odpocząć – odpowiedział lekko Jack.
- Zresztą zwróćcie uwagę na te drapieżne spojrzenia rzucane w stronę
regału na książki! Nie wiem jak wy, ale ja się boję…
- Zabini! Grabisz sobie!
- Oj, Granger, ja ci tylko pomagam. Zobacz, dzięki mnie wydajesz się być
bardziej mrrr…
- Jestem i bez twojej pomocy!
- Ja myślę, że my już spadamy, zanim stanie się coś, czego będziemy
wszyscy żałować – zaśmiał się Harry.
- Ja na pewno nie będę niczego żałował – wyszczerzył się Ślizgon.
- Won, Diable! – Lea dosłownie wyrzuciła wszystkich z dormitorium
przyjaciółki.
- Do jutra, Miona!
- Pa – Hermiona zamknęła drzwi i
odetchnęła z ulgą.
Była bardzo zmęczona, więc szybko
chwyciła piżamę i weszła do łazienki i
natychmiast wrzasnęła.
- Aaaa! Malfoy?! Co ty na Merlina tu robisz?
- Zapinam rozporek, nie widać? – rzucił kąśliwie.
- Wynoś się stąd!
- Spokojnie, Granger. Nie mam zamiaru spędzać z tobą nocy. Chyba że
będziesz mnie o to błagała, wtedy pomyślimy – uśmiechnął się sarkastycznie,
świdrując ją spojrzeniem.
- W twoich snach – odwarknęła.
- Być może – wzruszył ramionami, przyprawiając ją o rumieńce.
Nastała głucha cisza. Prefekci mierzyli się wzajemnie wzrokiem.
Ślizgon obiektywnie stwierdził, że dziewczyna uroczo wygląda z wypiekami
na twarzy.
- Ty tu jeszcze jesteś? – założyła ręce na piersi.
- Nie mów, że nie podoba ci się moje towarzystwo – mówiąc to, zaczął
powoli podchodzić do Gryfonki.
Dziewczyna cofnęła się o krok.
- Czyżby Hermiona Granger się bała? Taka jesteś bezbronna bez Pottera i
Weasley’a? – chwycił ją delikatnie za podbródek tak, że musiała spojrzeć mu w
oczy – Boisz się? – wysyczał takim tonem, że przeszły ją ciarki.
Hermiona stała jak sparaliżowana. Czy się bała? Owszem. Stała bez swojej
różdżki naprzeciwko byłego Śmierciożercy, który przez całe życie nienawidził mugoli.
Stała niebezpiecznie blisko. Ale nie miała zamiaru mu tego pokazywać.
- Zabieraj łapy, Malfoy – strąciła jego rękę – A mam się czego bać? –
uniosła brwi.
- Sama zadecyduj.
Dziewczyna nie wiedziała, jak ma się zachować. Jeszcze nigdy nie była z
nim sam na sam. Wiedziała, że jej nie zabije, nie na terenie Hogwartu. Ale on
był nieprzewidywalny. Otaczała go aura tajemniczości.
- Czyli jednak się boisz – kąciki jego ust powędrowały do góry.
- Sam zdecyduj – powtórzyła jego słowa.
- Granger, Granger – pokręcił głową i odsunął się od dziewczyny –
Zaskakujesz mnie.
- Po prostu, wiele nie wiesz, Malfoy. A teraz żegnam - spojrzała na niego
sugestywnie i wskazała drzwi.
- Do jutra, Granger.
Drzwi za chłopakiem zamknęły się z trzaskiem, on uśmiechnął się sam do
siebie.
„Granger musi się jeszcze wiele nauczyć” pomyślał, obracając między palcami
różdżkę Gryfonki.
***
Cześć Wam! :3
Nigdy więcej nie będę już składała pustych obietnic. Przepraszam, że rozdział zapowiedziałam dużo wcześniej, a pojawił się dopiero teraz. Żałuję, ale nic na to nie poradzę. Mogę tylko prosić o Wasze przebaczenie.
Mam nadzieję, że powyższy rozdział Wam się podoba, ja osobiście lubię końcówkę. :3
No, to to by było chyba na tyle. Komentujcie Misie :d
Jess :)