poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 4 "Spojrzenie komuś w oczy to krótka chwila. Magiczna chwila."

Rozdział 4
Hermiona wróciła do dormitorium z zamiarem napisania listu do Harry’ego. Zastanawiała się, kogo jeszcze mogłaby wziąć ze sobą do Zakazanego Lasu. Potrzebuje trzech osób, pozostałe dwie wybierze Malfoy. Pierwsza na myśl przyszła jej Puchonka. Lea zawsze była dobra w takich rzeczach. Często odkrywała na podstawie kilku danych, jak poszczególna osoba może się zachować. Dzięki temu wiedziała, dokąd też ona poszła. Gryfonka pomyślała o kimś innym. Ginny często zauważała rzeczy, których inni nie dostrzegali. Zazwyczaj była to ogromna zaleta. Chociaż zdarzały się dni, kiedy Miona była zdołowana, starała się to ukryć, a rudowłosa osóbka zawsze widziała przygnębienie przyjaciółki. Ginny zawsze znajdowała zgubione klucze, kolczyki, a nawet pojedyncze perełki. Tak, zdecydowanie powinna pójść. Hermiona stwierdziła, że to chyba koniec listy. Usiadła do biurka, przywołała trzy pergaminy, chwyciła za pióro i zaczęła pisać.
***
O dwunastej przyjaciele spotkali się przed głównym wejściem, wyczekując Malfoy’a oraz nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami.
- Powinni już tu być – niecierpliwiła się Hermiona.
- Zaraz przyjdą, spokojnie Miona – uspokajał ją Harry.
-Jak to zaraz przyjdą?! Harry, wiesz, jak w tym lesie jest niebezpiecznie? Biedna dziewczynka... A Malfoy i jego banda bez sensu brykających wokół niego gumochłonów będą się spóźniać, bo co? Bo musieli najpierw ułożyć sobie włoski? Bo…
- Bo zawitali najpierw u pana Adama. Spokojnie Granger, wiem, że nie mogłaś doczekać się spotkania z nami. Chociaż osobiście Ci doradzę, że jeśli ktoś Ci się podoba, nie nazywaj go „bezsensu brykającym gumochłonem”, bo to nie działa złotko – mrugnął Zabini, przerywając jednocześnie Gryfonce.
– A co do włosów - dodał Malfoy. -  Nie musze sobie ich układać, one naturalnie są perfekcyjne – uśmiechnął się szarmancko w stronę Lei.
Hermiona westchnęła i przewróciła oczami.
- Gdzie profesor Weast? – zapytała.
- Już jestem! – zawołał nauczyciel, w pośpiechu zakładając szatę. – Wybaczcie mi spóźnienie, byłem u profesor McGonagall. Prosiła, abyście podzielili się na dwie grupy.
Uczniowie spojrzeli na siebie niepewnie. Po długiej chwili odezwał się Zabini.
- No dobra, chcąc, nie chcąc, musimy się jakoś podzielić. Proponuję, żeby Gryfoni poszli razem, a my pójdziemy z Leą – powiedział, szczerząc zęby do Puchonki.
-Nie! – krzyknął niemal natychmiast Harry. – To znaczy, nie jestem pewien, czy to dobry podział. No bo ten tego… No i ja muszę… No a Ginny i Hermiona… No to nie jest najlepszy pomysł… - szybko się poprawił, rumieniąc się przy okazji.
-Jasne Potter, rozumiem – twierdził rozbawiony Zabini – To moi drodzy Gryfoni, macie jakieś inne propozycje?
-No to może ja pójdę z Ginny i Leą? – zapytał złoty chłopiec.
-Nie ma mowy!
-W życiu!
Oburzyli się jednocześnie Draco i Hermiona.
- No to może Potter ze Smokiem i z Leą? – zaproponował po raz kolejny Blaise.
- Chyba może być – powiedziała blondynka z zapytaniem w oczach.
- Eh… - westchnęła Ginny. – Niech będzie.
- Oh, spokojnie za mną będzie superowo! – oznajmił ciemnoskóry Ślizgon, udając, że cieszy się jak dziecko.
- Ruszajmy w takim razie - odrzekł nauczyciel. – Pamiętajcie, żeby trzymać różdżki w gotowości. Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać, wchodząc do tego lasu – na chwilę przerwał, przyglądając się temu, jak jeden z chłopaków wyjmuje coś z plecaka. - Chociaż widzę, że wam dziewczyny, chyba nic nie będzie groziło – zaśmiał się, widząc, powiewającą pelerynę oraz wciskającego się w rajstopy Zabiniego.
- Już. Prawie… Gotowe! – powiedział dumny z siebie.
Dziewczyny nie wytrzymały i zaczęły się śmiać.
-O nie – jęknął. - Nie taka miała być ich reakcja. Miały paść z wrażenia!
- Widzisz Diable, tak niestety też bywa – powiedział Draco i poklepał przyjaciela po plecach. Wchodząc do lasu wszyscy umilkli.
Tam wszystko żyło swoim życiem. Nikt już nie miał ochoty na żarty. Otaczała ich aura tajemniczości, mocy i czegoś jeszcze. Czegoś znacznie mroczniejszego. Aż Hermionę przeszły ciarki.
- Słuchajcie, teraz musimy się rozdzielić. Ja pójdę poszukać innych nauczycieli – odezwał się Adam.  – Do zobaczenia w Hogwarcie! Ah i pamiętajcie. Maksymalnie możecie tu być do zachodu słońca. Potem do życia budzą się istoty, których nie chcielibyście spotkać  – optymistycznie pożegnał się z uczniami i ruszył przed siebie. Chwilę potem zniknął w ciemności.  Ta ciemność była jedną z rzeczy, która potwornie przerażała uczniów.
- Okej. To co, idziemy? – zapytała niepewnym głosem Lea.
- Chodźmy. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy – stwierdził Draco i rozeszli się w swoich kierunkach.
***
Podczas wakacji Hermiona często spacerowała w parku po zmroku. Bała się. Nieraz zastanawiała się, czego tak naprawdę wtedy się obawia? Ciemności? Nie. Przecież siedząc w pokoju bez światła niczego się nie lęka. Odpowiedź szybko przyszła jej na myśl. Strach pojawiał się przed tym, co kryła w sobie ciemność. Coś, czego nie można zobaczyć. Coś, czego nie znamy. Tak było i tym razem.  Idąc głębiej w las, coraz bardziej bała się tego, co może zaraz ujrzeć.
- Nie wierzę. Granger ma stracha – wyszczerzył się, nie kto inny jak Blaise.
- Oh spadaj. Nie wiem, jak taka mała dziewczynka mogła tu wejść.
- Ja też nie, lepiej ją znajdźmy. Biedna musi się straszliwie bać – powiedziała z troską Ginny.
Szli ponad godzinę, słuchając dźwięków lasu. Blaise od czasu do czasu starał się rozśmieszyć dziewczyny. Gryfonki polubiły go. Wcześniej Hermiona nie zwracała na niego uwagi. Miała dość Lavender i innych dziewczyn, które jak nie zachwycały się nim, to Malfoy’em. Po części właśnie przez ciągłe słuchanie o nich, miała dość tych Ślizgonów. Jednak teraz okazuje się, że Blaise wcale nie jest taki zły. Mimo że często zgrywał z siebie głupka, cechowała go niemała inteligencja.
Robiło się coraz ciemniej. Hermiona miała wrażenie, jakby coś ją obserwowało. TRZASK. Odwróciła się.
- Słyszeliście to? – zapytała zdenerwowana.
Odpowiedziała jej cisza. Spanikowana odwróciła się, nie widząc swoich towarzyszy.
„O nie, o nie, o nie, o nie, o nie… Kiedy ja mogłam ich zgubić?!” nerwowo myślała.
„Po pierwsze muszę się uspokoić, bo tak niczego nie zdziałam. Wdech… Wydech… Okej. Teraz skąd ja przyszłam?” Obróciła się w prawo, lewo, prawo, lewo. Całkiem się pogubiła. Nagle w ciemności zauważyła dwa jasne punkty. Udała się w tamtym kierunku, myśląc, że to Ginny i Blaise. Nagle światło przybrało czerwony odcień. Podchodząc bliżej zorientowała się, że to wcale nie byli jej towarzysze. To para wielkich oczu. Krzyknęła i zaczęła uciekać, widząc coraz więcej krwistych punktów.
-Lumos! – wyczarowała sobie światło, kierując je na co raz to nowe pojawiające się stworzenia. Miała wrażenie, że jest otoczona. Oczy zdawały się przybliżać. Hermiona już je gdzieś widziała. Niestety, nie było tego w żadnej książce. Nie miała pojęcia, jak się przed tym bronić. Wokół niej panowała absolutna cisza. Drzewa nie wyglądały przyjaźnie. Wszystkie przyglądały się dziewczynie. Czuła, jak staje się bezsilna. Nie wiedziała, co zrobić. Nagle do jej uszu dotarł dziewczęcy pisk. Rzuciła się w tamtym kierunku, świecąc różdżką przed siebie. Potwory jakby bojąc się światła wycofywały się…
***

- Nikt nie miał nic przeciwko twojemu powrotowi Malfoy? – zapytał Harry, chcąc jakoś nawiązać rozmowę, która odwróciłaby uwagę od dziwnych dźwięków.
- Jak widać, Potter – odburknął Ślizgon.
Nie miał ochoty spędzić całego dnia na miłej rozmowie z Gryfonem. Był mu wdzięczny za to, że pomógł mu odzyskać wolność i więcej się z nim nie sprzeczał. Zakopali wojenny topór, ale Draco nie chciał nagle zaprzyjaźniać się z Potterem. Nie potrzebował jego współczucia. A po stracie rodziców to było coś, co najczęściej otrzymywał od ludzi. Po wojnie wszyscy zaczęli go postrzegać inaczej. Tłumaczyli jego zachowanie złym wychowaniem przez ojca. Częściowo mieli rację. To Lucjusz wpoił mu złe wzorce, nauczył go skrywać emocje czy czuć się lepszym od innych. Kiedy jego ojciec został zamknięty w Azkabanie, a Narcyza zmarła, młody Malfoy postanowił, że już nikt nie będzie nim kierował. Chciał być odpowiedzialny za swoje życie. Nie czuł już odrazy do czarodziei urodzonych w mugolskich rodzinach. Teraz jest bardziej „wyluzowany”, w czym niewątpliwe pomógł mu Blaise. Nawet zaczął pomagać innym za jego namową, aby „przełamać swój egoizm”. Oczywiście Draco zadbał o to, żeby nikt się nie dowiedział, kto wsparł finansowo odbudowę Hogwartu.
-  Rozchmurz się, Draco. Trochę czasu tu spędzimy, a ja wolę nie myśleć o tym, co możemy  tu spotkać… - zwróciła się do chłopaka Lea.
Malfoy spojrzał na nią bykiem, ale nawiązał rozmowę.
- Jak trafiłaś do Hogwartu? Jakoś nie mogę cię skojarzyć z wcześniejszych lat?
- Przeprowadziłam się do Londynu w wakacje. Moi rodzice byli aurorami we Francji, a kiedy dowiedzieli się, co się działo tutaj, natychmiast wyruszyli, by walczyć z Voldemortem. Zostałam sama na kilka miesięcy, żeby dokończyć ósmy rok w Beauxbatons. Rodzice tymczasem pokochali Londyn i postanowili zamieszkać tu na stałe, więc zaraz po zakończeniu wojny przeprowadziłam się. Potem udało mi się zapisać do Hogwartu i oto jestem – uśmiechnęła się do blondyna.
- Ja zawsze uważałem, że Francja jest ładniejsza, spokojniejsza. Prawdę mówiąc, dziwię się twoim rodzicom, że zdecydowali się zamieszkać tutaj, gdy mieli pod nosem Lazurowe Wybrzeże.
-Byłeś we Francji? – zdziwiła się Puchonka.
-Moi dziadkowie stamtąd pochodzą, więc znam Francję całkiem nieźle– uśmiechnął się pod nosem.
Harry poczuł dziwny ucisk w brzuchu, widząc jak ta dwójka się dogaduje. Skręcało go jeszcze bardziej na widok uśmiechów rzucanych przez dziewczynę w stronę Śmierciożercy. Gryfon już miał przerywać tę miłą pogawędkę, ale uprzedził go niespodziewany pisk. Nie zdążył nawet zareagować, gdy Malfoy rzucił się do biegu.
***
„Cholera” pomyślał blondyn pędząc cały czas w ciemności. Po usłyszeniu krzyku bez namysłu pobiegł w tamtym kierunku. Instynkt przejął nad nim kontrolę. Teraz żałował, że nie poczekał na Pottera czy jego przyjaciółkę. W tej chwili nie miało to większego znaczenia. Las miał swoje sekrety. Gdy coś chrupnęło mu pod podeszwą, wolał nie patrzeć w dół. Cały czas gnał przed siebie. Nagle potknął się o coś. Upadł, a zaraz po tym coś wyłoniło się z ciemności. Malfoy był niemal pewien, że to jego koniec. Ogarnęła go ogromna ulga, gdy zamiast jakiegoś monstrum, zobaczył drobną dziewczynkę.
Spojrzenie komuś w oczy to krótka chwila. Magiczna chwila. Podczas tego momentu możemy dowiedzieć się wszystkiego o danej osobie. Można by rzecz, że czytamy jej duszę w pewien sposób. Obce osoby nawiązują pewien kontakt. Nawet jeśli chwilę potem odwracają głowę. Bliscy mogą przekazać informacje posługując się tylko wzrokiem. Wyrażane są tak wszystkie emocje. Jednak zazwyczaj ludzie nie patrzą sobie w oczy przez dłuższy czas. Dlaczego? Bo oczy to zwierciadło duszy. Zbyt łatwo z nich wyczytać uczucia. Tak też było i tym razem. Draco jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego i wiedział, że nigdy nie zobaczy. Wielkie niebieskie oczy wpatrywały się w niego z nieukrywaną nadzieją, wdzięcznością, ufnością, podziwem, zachwytem, strachem i miłością. To było niesamowite. Nigdy nikt tak na niego spojrzał jak ta dziewczynka. Nawet jego własna matka. Podniósł się z ziemi  i otrzepał spodnie. Blondynka nie opuszczała wzroku nawet na sekundę.
- No…  cześć. Ja chyba ciebie szukam? – zapytał Ślizgon nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Był zszokowany.
Jego zdziwienie pogłębiło się jeszcze bardziej, gdy po tych słowach, dziecko rzuciło się i go przytuliło. Tak po prostu. On nigdy nie pokazywał tak emocji. Nie miał pojęcia, jak się zachować. Tym bardziej, że kilka chwil później jedenastolatce zaczęły płynąć łzy po policzkach.
-Ej, no nie płacz – powiedział blondyn. Brak reakcji. Przykucnął i niezręcznie objął dziewczynkę, na co ta wybuchła jeszcze większym szlochem. – No już. Cicho mała. Zaraz zabiorę cię do Hogwartu. Zjesz coś, przebierzesz się. Ale już się uspokój – powiedział już łagodniejszym tonem.
- No, no Malfoy. Ty to każdą kobietę potrafisz do płaczu – odezwała się Hermiona, gdy już otrząsnęła się z pierwszego szoku.
Dziewczynka widząc Gyfonkę jeszcze bardziej wtuliła się w Draco.
- I zobacz, co robisz! Chcesz, żeby rozpłakała się jeszcze bardziej?! – oburzył się Ślizgon.
- Jestem przy niej już dobre pięć minut, a jednak na twój widok wybuchła szlochem…
– Po prostu ucieszyła się, że w końcu jest z kimś kto rzeczywiście może jej pomóc – warknął w stronę Hermiony, po czym wstał i wziął małą na ręce.  – Naprawdę nie mam ochoty się z tobą użerać, Granger, a tym bardziej spędzić z tobą całej nocy w tym przytulnym lesie, więc lepiej ruszajmy.
Dziewczyna nigdy by się do tego nie przyznała, ale Malfoy miał rację. Nie tylko pierwszoroczna poczuła się bezpieczniej, gdy pojawił się chłopak, ale i ona sama. Nie chodziło o to, że w towarzystwie blondyna czuła się bezpieczniej, bo wciąż pamiętała, że to były Śmierciożerca, ale wiedziała, że nic im nie zrobi. Zresztą dużo łatwiej wydostać się z lasu we dwójkę.
-No to którędy? – zapytała.
- Nie mam zielonego pojęcia, Granger…





***
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ;_; Uwierzcie, że często siadałam do Worda zamiarem napisania czegoś, ale zawsze na drodze stawała jakaś przeszkoda. Jeszcze goście przyjechali, więc sprzątanie, gotowanie, sprzątanie... Ale udało się! Noce są piękne :D
Dziękuję wszystkim za szczere  komentarze to dla mnie tyle znaczy <3
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)  Pozdrawiam <3

12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! :3 Nie pasuje mi tylko coś w zdaniu:
    "Ty to każdą kobietę potrafisz do płaczu – odezwała się Hermiona, gdy już otrząsnęła się z pierwszego szoku."
    Chyba zjadło "doprowadzić", czy cos w tym stylu xD
    Szkoda, że Draco nie przytulał tak Hermiony :D Jak ja nienawidzę dzieci xD Niedość ją znalazł, to jeszcze niewdzięczna płacze.
    To będzie ciekawe, są zgubieni w Zakazanym Lesie. Mam nadzieję, że jakoś ciekawie to rozwiniesz ;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam,
    Mrs Black
    PS W wolnej chwili zapraszam do mnie ;)
    http://magic-world-dramione.blogspot.com/
    http://scorose-weird-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rzeczywiście xD Już poprawiam :)
      Haha ja za to uwielbiam dzieci :D
      Zajrzę ;)

      Usuń
  2. Trochę błędów się znalazło, ale niestety nie mam zbyt dużo czasu, żeby je wymieniać. Wpadłam na szybkiego i przeczytałam, bardzo fajna akcja między Draco, a tą małą. Niemniej jednak, ona ma jedenaście lat - więc chyba nie powinna być tak wystraszona jak pięciolatka :D.
    Czekam na kolejny, pozdrawiam Zou.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz przeczytam jeszcze raz i spróbuję je wychwycić ;)

      Usuń
  3. Zgadzam się z Zou.:D niestety jestem w pociągu i zaraz muszę wysiadać, tak więc na szybko.xD uwielbiam Draco w Twoim wydaniu. Blaise miał zajebisty tekst. Dziewczynka w stanie przerażenia mogła się tak zachować.:D
    Amen.:D
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję :x
      Już szukam błędów :D

      Usuń
  4. Hej.:)
    Uwielbiam Blaise'a w Twoim wydaniu.:) Ma takie zarąbiste teksty.xD
    Draco.. Też mógłby mnie przytulić.:D Ta dziewczynka mogła tak zareagować w stanie przerażenia.
    Hermiona troszkę przesadza.:D
    Zou ma rację, pojawiło się parę błędów.:D
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero co znalazłam twojego bloga, ale ta historia mnie urzekła... Bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu, a ich sytuacja w zakazanym lesie jest po prostu niesamowita. Czekam na kolejny rozdział. Życzę weny i pozdrawiam Amiss

    http://milosc-przychodzi-nieoczekiwanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny rozdział, a mnie coraz bardziej się podoba! Taki mroczny klimat... A scena z Draco genialna! ^^
    Świetnie piszesz takie słodkie sceny *.*
    Tak sobie myślę, że to chyba jednak nie był dobry pomysł, żeby się rozdzielili ;_; Boję się o każdą osobę i że coś może im się stać. Te istoty są straszne. Eh, będę miała o nich koszmary. DZIĘKI.
    A Hermionka jest taka... Hermionkowata! A o Draco dalej nic nie wiem D:
    Zniecierpliwiona czekam na kolejny rozdział! Życzę weny i udanych wakacji ♡ No i jeszcze raz wenywenyweny!
    Dan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! <3
      haha, dziękuję bardzo :D I wzajemnie!

      Usuń
  7. Uwielbiam Blaisa, wiec cieszę się że go tu pokazałaś i to w tak przychylnym świetle :) Fajny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń